Ben Affleck ponownie odwiedza mrocznie zakamarki bostońskiego półświatka w „The Town”. I cieszy mnie to okrutnie, gdyż jego debiut reżyserski – „Gone Baby Gone” jest jednym z moich absolutnie ubóstwianych filmów. Podobnie jak GBG, „The Town” to adaptacja. Tym razem powieści Chucka Hogana „The Prince of Thieves” opowiadającej o szefie grupy przestępczej napadającej na banki, który pewnego dnia zakochuje się w porwanej zakładniczce. Wiem, wiem, brzmi średnio ale na szczęście pewne elementy tego filmu, rekompensują z nawiązką cały ten ckliwy wątek miłosny.
Oprócz historii uczucia dwójki bohaterów, mamy też i coś mocniejszego, czyli opowieść typowo „przestępczą” z niestrudzonym agentem FBI, depczącym po piętach szajce złodziei. A wszystko to, choć jest dobrze znane i wiele razy na ekranie już widziane (wpływ „Gorączki” Manna jest aż nazbyt widoczny) absolutnie nie przeszkadza mi w obejrzeniu „The Town”. Bardzo lubię takie klimaty i film jest wart zobaczenia choćby dla samej obsady. Affleckowi (którego co prawda, wolę widzieć z drugiej strony kamery niż przed) partnerują Jeremy Renner, znany ze swojej świetnej kreacji w „The Hurt Locker”, Don Draper z „Mad Men” czyli Jon Hamm i dwaj weterani, którzy aktorsko raczej nigdy nie zawodzą: Chris Cooper i Pete Postlethwaite.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=i0VwVDmHb-Q
[via Slash Film]