Aktorska uczta w „Tinker, Tailor, Soldier, Spy”

„Tinker Tailor Soldier Spy” to kino czysto szpiegowskie, jednak z zupełnie innej półki, niż najnowsza produkcja o przygodach Ethana Hunta, „Mission Impossible: Ghost Protocol”. Na próżno szukać w nim spektakularnych popisów kaskaderskich, wybuchów i pościgów. To thriller szpiegowski w staroświeckim stylu: pełen niuansów, słownych potyczek i zaskakujących intryg, z raczej powolnym – acz umiejętnie dawkowanym – napięciem. I podobnie jak „A Dangerous Method” Cronenberga, jest to obraz który przede wszystkim warto obejrzeć dla niesamowitej obsady.

W tej adaptacji powieści Johna LeCarre’a zobaczymy aktorską śmietankę brytyjskiej sceny filmowej. Gary Oldman, Colin Firth, Mark Strong, Ciaran Hinds i John Hurt to zaledwie kilka bardziej znanych nazwisk w obsadzie (do pełni szczęścia brakuje mi tu tylko Raya Winstone’a). Do tego dochodzą jeszcze nie mniej utalentowani przedstawiciele młodszego pokolenia: Tom Hardy, Stephen Graham i Benedict Cumberbatch.

„Tinker, Tailor, Soldier, Spy” to anglojęzyczny debiut Thomasa Alfredsona, i podobnie jak w przypadku „Let the Right One In” ten szwedzki reżyser potrafi świetnie oddać klimat i styl danej dekady. Jego wizja swingującego Londynu lat 60’tych nie posiada co prawda czarującej i pogodnej atmosfery (w końcu to thriller) znanej choćby z „Mad Men”, ale dzięki wykorzystaniu zimnych kolorów i chłodnej stylistki,  świetnie oddaje ponure nastroje Zimnej Wojny. Zaś pod względem scenografii i kostiumów prezentuje się nie gorzej niż wspomniany serial.

Postacią centralną filmu  jest George Smiley (Oldman) emerytowany agent, zmuszony do powrotu do służby w celu odnalezienia sowieckiego kreta w szeregach MI6.

httpv://www.youtube.com/watch?v=Aco15ScXCwA

To nie pierwsza ekranizacja tej historii. W 1979 brytyjska telewizja wyemitowała siedmioodcionkowy serial z Alecem Guinessem w roli Smiley’a.

Premiera brytyjska – 16 września 2011.

[za guardian.co.uk]

Dodaj komentarz