„Meanwhile”, czyli powrót „Godarda z Long Island”

Jednym z gości ubiegłorocznego festiwalu Plus Camerimage był Hal Hartley, który w Bydgoszczy doczekał się dość obszernej retrospektywy swoich filmów.

Festiwal w Bydgoszczy był pierwszą (i być może jedyną) okazją do zapoznania się z twórczością reżysera, który jest tak daleko od mainstreamu jak tylko jest to możliwe. Jego debiut „Niezwykła prawda” ukazał się w czasie, kiedy amerykańskie kino niezależne przeżywało prawdziwy złoty okres, czyli pod koniec lat osiemdziesiątych. Jego filmy zyskały rozgłos dzięki oryginalności objawiającej się nie tylko w kameralnych, pozornie banalnych fabułach, ale również w stylu, który często przypomina mieszankę teatralnej sztywności z szaloną improwizacją. Hartley to artysta totalny, który sam pisze scenariusze do swoich filmów, reżyseruje, komponuje muzykę, często również sprawuje rolę montażysty. Podchodzi do sztuki filmowej bez kompromisów, dlatego też jest reżyserem, którego albo się kocha, albo szczerze nienawidzi.

Hartley pochodzi z Long Island i tam również kręcił swoje pierwsze (w mojej opinii najlepsze) filmy. Były to często lekkie komedie, które poruszały temat osobistych problemów bohaterów żyjących w dość hermetycznym świecie przedsionka Nowego Jorku. Jego późniejsze dzieła charakteryzuje znacznie poważniejszy ton oraz szersza perspektywa spojrzenia na świat konsumpcji i technologii, ujęta w przeróżnych gatunkach filmowych, od filmów obyczajowych, przez film noir i science fiction, po monster movie. Do grona jego stałych współpracowników należą: Martin Donovan, Robert John Burke, Elina Lowensohn, Edie Falco, Parker Posey, D.J. Mendel oraz nieżyjąca Adrienne Shelley, a gościnnie pojawiały się w jego filmach takie gwiazdy jak: Isabelle Huppert, Sarah Polley czy PJ Harvey.

Jego najnowszy film „Meanwhile” miał swoją światową premierę właśnie na Camerimage i opowiada historię Joe, który jest w stanie zrobić wszystko: od napraw domowych przez zbiórkę pieniędzy na międzynarodowe projekty do prowadzenia internetowej firmy reklamowej. Joe to też niezły perkusista. Mimo swoich umiejętności nie odnosi jednak sukcesu, gdyż nie może się powstrzymać od pomagania innym, nawet jeśli nikt go o to nie prosi. W roli głównej zobaczymy wspomnianego D.J. Mendela.

Jeśli ktoś nie miał do czynienia z filmami Hala Hartleya, gorąco je polecam (chociaż radziłabym zacząć od wczesnej twórczości :)).

Dodaj komentarz