Oto przykład niegospodarności. Pierwsza część „Atlasa Zbuntowanego” przyniosła 15 milionów dolarów straty. Po co więc kontynuacja?
Amerykanie do książki Ayn Rand mają specyficzny stosunek. Liberałowie twierdzą, że to lektura dla prawicowców, chrześcijańska prawica natomiast odcina się od niej twierdząc, że to libertariańska szmira, której przykładni chrześcijanie czytać nie powinni. Prawda jest taka, że to olbrzymie tomiszcze nie bez powodu jest tak istotną dla Amerykanów książką. Pokazuje bowiem wartości, na których amerykańska potęga była budowana, bez względu na to czy są to pozytywy – jak wiara we własne możliwości, rozum i determinacja, czy postawy negatywne – egoizm i bezpardonowa walka o władzę. Dla mnie książka Rand nie jest materiałem na film, a już z całą pewnością nie na film błahy i niedopracowany, a taka niestety była część pierwsza w reżyserii Paula Johanssona.
Tym razem za reżyserię wziął się John Putch, który do tej pory głównie kręcił seriale telewizyjne. Jego podejście do powieści Rand niestety obejmuje efekciarskie chwyty i dziwne wstawki science fiction, a to już wystarczy by mnie do tej produkcji zniechęcić. Nie jestem zdania, że film ma podążać za książką słowo w słowo, ale trailer wygląda na grubą przesadę. W rolach głównych: Samantha Mathis, Jasona Beghe i Patricka Fabiana. Ku przestrodze…
Tweet
Pierwsza część może miała swoje wady, ale podstawa na której się opiera, idee i trafność wizji sprzed ponad 50 lat, są godne podziwu. Na pewno warto obejrzeć obie części w formie ciekawostki i wprowadzenia, a potem zapoznać się z książką;)
Ja to widzę raczej tak… Poświęcić ten czas na czytanie książki i darować sobie filmowe rozczarowania ;)
Na pewno nie warto najpierw czytać książki i psuć sobie później dobre wrażenia filmem. A czy może Redakcja słyszała o jakiś większych planach nowej ekranizacji Źródła?
Plany są od 2004 roku bodajże, ale jedynie plany. Podobno Brad Pitt chciał się w to zaangażować, a film miał nakręcić Oliver Stone. Pełne zapału te hollywoodzkie gwiazdy. Swego czasu Angelina chciała wprowadzić „Atlas…” na ekrany. Osobiście uważam, że remake jest niepotrzebny, szczególnie jeśli mają to zrobić tak jak powyższy film. King Vidor może nie zrobił arcydzieła, ale jak na tamte czasy wykonał całkiem solidną robotę.
Irytują mnie już te motywy dźwiękowe w zwiastunach rodem z Incepcji i Prometeusza :]
Czasy się zmieniły, film Vidora był niezły, ale nie wykorzystał potencjału książki.
Zgadzam się, chociaż wolałabym, żeby remake nigdy nie powstał jeśli miałby być tak płytki jak ekranizacje „Atlasa…”.