2012 w kinie science-fiction

2012
Miniony rok obfitował w wiele premier filmowych na polu szeroko pojętego kina science-fiction. Zapraszam do subiektywnego zestawienia najciekawszych produkcji, które pojawiły się w ciągu ostatnich 12 miesięcy.


Poniższa lista zawiera tytuły ułożone chronologicznie, zgodnie z datą polskiej premiery.
Klikając na tytuł przejdziecie do wszelkich materiałów jakie publikowaliśmy na temat danej produkcji:

Hugo i jego wynalazek (Hugo)

2012_Hugo

Bardzo staromodna, ale ciepła i pełna uroku opowieść. Scrosese udało się połączyć klasyczne kino przygodowe z odrobiną steampunkowego ducha i osadzić w interesującej historycznie scenografii. Postać Meliesa w wykonaniu Kingsleya jest bezbłędna, a cały film znakomicie obsadzony i wykonany. Już z tego powodu warto rzucić okiem. Znakomita muzyka dodaje całości dodatkowego szlifu.

John Carter

2012_john_carter

Film skazany na komercyjną porażkę. Jak na ironię czas kiedy możliwości techniczne dorównały wizji Burroughsa, jest jednocześnie momentem, kiedy popkultura jego dzieło zdążyła przetrawić na wszelkie możliwe sposoby. W efekcie otrzymaliśmy ekranizację mocno spóźnioną i z perspektywy głównonurtowego odbiorcy totalnie odtwórczą. Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem walorów produkcyjnych jest to obraz bezbłędny, a sama historia to klasyk gatunku s-f.

Lorax

2012_Lorax

Jeden z tych filmów, które w kapitalnej formie plastycznej przemycają mądrą historię.  „Lorax” to nie tylko przesłanie proekologiczne, można znaleźć tam więcej dobrej treści: cały setting to modelowa dystopia w dziecięcej, kolorowej wersji. Znakomicie przedstawiono konsumpcjonizm – przerysowany, absurdalny, ale sprowadzony do samej esencji. To jeden z tych filmów, które warto pokazywać dzieciom. Po bardzo dobrym „Despicable Me” Illumination Entertainment stworzyło kolejny świetny film. I jeśli jakiekolwiek studio animacji ma zagrozić w przyszłości Pixarowi, to właśnie będą oni.

Dom w głębi lasu (Cabin In The Woods)

2012_dom

Może nie zachwycająca, ale świetna gra z konwencją horroru, (często dosłowne) nawiązania do dziesiątków tytułów i zaskakująca fabuła. Whedon napisał naprawdę dobry scenariusz i dekonstrukcja gatunku wyszła mu moim zdaniem zgrabniej niż Cravenowi. Gratka dla miłośników opowieści grozy.

Iron Sky

2012_iron_sky

„Iron Sky” nie tylko jest zabawne i nakręcone z ogromnym dystansem, ale jednocześnie bardzo dobrze wykonane. Przez ekran przewija się cała galeria charakterystycznych, przerysowanych postaci, a akcja jest prowadzona na tyle sprawnie, że nie można uświadczyć ani chwili nudy. Finowie spisali się na medal.

The Avengers

2012_avengers

Whedon raz jeszcze udowodnił, że jest nie tylko znakomitym scenarzystą, ale również jako reżyser potrafi swoją wizję świetnie odtworzyć na ekranie. Wszystko w tym filmie gra i buczy. Nie jest to sztuka, tylko rzemiosło, ale rzemiosło naprawdę dobre! Bay i reszta wyrobników z Hollywood powinna u Whedona brać korepetycje z tworzenia świetnego, pełnego humoru kina akcji.

Cosmopolis

2012_cosmopolis

Bardzo dobry film, z jednej strony rażący dziwnym dysonansem w narracji i dialogach, z drugiej dostarczający masy interesujących idei do przetrawienia. Zaskakuje nie tylko trafność wizji przedstawionej w książce DeLillo, ale i bardzo wierne odtworzenie tego na ekranie przez Cronenberga.

Bestie z południowych krain (Beasts Of The Southern Wild)

2012-beasts

Wyjątkowa, oryginalnie przedstawiona, spowita niesamowitym klimatem postapokaliptyczna „baśń”. Film Zeitlina to bardzo świeże spojrzenie na ten schematyczny do bólu i ograny już odłam s-f.

Atlas Chmur (Cloud Atlas)

2012_atlas

Rozdmuchana, ckliwa, kiczowata epopeja? Owszem. Jednocześnie jest to niezwykły amalgamat archetypów, połączonych w jedną całość – być może nie do końca czytelną, ale fascynującą w odbiorze.

 

Na koniec kilka tytułów, które ominęły polskie kina (ale pojawiły się m.in. w obiegu festiwalowym):

Eva

2012_eva

Od czasu do czasu słychać głosy, że kino science-fiction zdechło i dobrych produkcji ze świecą szukać. Otóż guzik prawda. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się wiele kapitalnych pozycji tego gatunku, a „Eva” jest kolejną z nich.
Jeśli można określić ten film jednym przymiotnikiem, to zdecydowanie byłby to 'nienachalny’. Retro-stylizacja, gra aktorska, narracja – wszystko to jest idealnie ze sobą spójne i subtelne, nie narzucające się. W żadnym wypadku nie efekciarskie. A sama historia mogłaby być żywcem wyjęta z któregoś z opowiadań Asimova.

Za czarną tęczą (Beyond The Black Rainbow)

2012_Beyond-The-Black-Rainbow

Ten film mógłby powstać w latach 70 i niczym dzieło jakiegoś zapomnianego kinowego demiurga zostać odnaleziony gdzieś w archiwach. Bezbłędny design, operowanie światłem, kreślenie przestrzeni i wykorzystanie perspektywy – to wszystko tworzy chłodne, minimalistyczne ale i piękne kadry. Widać tu skupienie się na detalu (nie tylko wizualne, ale i fabularne) choć sama historia jest dość prosta i pozostawiająca pewne pole do interpretacji. Elektroniczne dźwięki w tle są niczym wisienka na torcie i sprawiają, że niektóre sekwencje mogłyby stanowić dzieła same w sobie. Instant classic!

 Errors Of The Human Body

2012_ErrorsOfTheHumanBody

Nowoczesny, ale utrzymany w duchu starych produkcji z lat 70 techno-thriller. Dowód na to, że s-f może być inteligentne, a przy tym nie musi mieć ogromnego budżetu. Na plus również kilka scen przywołujących Cronenberga z czasów jego świetności.

Sound of My Voice

2012_sound

Rewelacyjna gra Brit Marling, minimalistyczna forma i przemyślany scenariusz. Jeszcze jeden przykład tego, że kino s-f opierać się powinno w pierwszej kolejności na historii, nie zważając na formalne fajerwerki.

Dodaj komentarz