„Sound City” – recenzja

soundcity3Obskurne studio, piękna konsola i mnóstwo, mnóstwo rocka.

Dave Grohl to człowiek wielu talentów. Dawniej perkusista Nirvany, dziś wokalista i gitarzysta Foo Fighters okazał się dodatkowo sprawnym reżyserem i prawdziwym człowiekiem renesansu. Jego debiut – dokument „Sound City”, o nieistniejącym już studiu nagrań w San Fernando Valley w Kalifornii, to z jednej strony melancholijna nieco podróż do czasów wielkiego rocka i analogowego brzmienia, ale również zabawna opowieść o tym jak paskudne z wyglądu studio stało się wylęgarnią takich zespołów jak Fleetwood Mac, Tom Petty and the Hertbreakers, Nirvana, Rage Against the Machine i wielu innych.

„Sound City” składa się z trzech części. Pierwsza to opowieść o tym jak na miejscu wytwórni wzmacniaczy Vox, powstało studio nagrań. Na przełom i rozgłos właściciele musieli czekać do roku 1975, kiedy do Fleetwood Mac dołączyła Stevie Nicks, a zespół nagrał album zatytułowany po prostu „Fleetwood Mac”. Po sukcesie płyty, studio pękało w szwach, ściągając największe gwiazdy w branży i stąd pomysł, by zakupić jedną z najbardziej zaawansowanych wtedy konsol do rejestracji dźwięku. Tzw. konsola Neve’a (od nazwiska twórcy) stanowi oddzielną bohaterkę tego filmu wprowadzając nutę tęsknoty za czasami, kiedy dźwięk był nagrywany na taśmie i nie korygowany za pomocą programów takich jak Pro Tools czy Auto Tune. Niestety przywiązanie do dźwięku analogowego doprowadziło Sound City na skraj bankructwa. Na początku lat 90-tych dźwięk nagrywano już cyfrowo, gdyż było to nie tylko szybsze ale również tańsze. W 1991 w studiu pojawiła się jednak Nirvana. Genialny album „Nevermind” i jego komercyjny sukces, pomógł przywrócić Sound City na światową mapę muzyczną. Studio działało aż do roku 2011, kiedy nie było już w stanie konkurować z wszechobecną digitalizacją muzyki.

soundcity9Film Grohla nie jest jednak tylko wspomnieniem „starych dobrych czasów”. To swoiste „who-is-who” największych zespołów rockowych tamtych lat, ale również producentów muzycznych. W czasach świetności Sound City, przez studio przewinęło się mnóstwo pracowników. Część z nich pojawiała się na chwilę, ale byli też tacy, którzy zaczynając od sprzątania studia, uczyli się pracy na konsoli i stawali się powoli wziętymi producentami. W filmie pojawiają się takie sławy jak Rick Rubin, Butch Vig czy James Brown, związani ze studiem przez zespoły, z którymi pracowali, ale najciekawszą postacią jest tu niewątpliwie Nick Raskulinecz, który został zatrudniony przez ówczesną menadżerkę studia „bo robił dobre guacamole”. Obecnie Raskulinecz ma na koncie Grammy, współpracuje z Foo Fighters i produkował albumy dla Alice in Chains, Evanesence czy Marilyna Mansona.

System analogowy nie obronił się w muzyce, tak samo jak w filmie. Cyfrowy dźwięk może być nagrany tanio i szybko. Może być też poprawiany i miksowany niezliczoną ilość razy. Można podawać mnóstwo argumentów przeciw takiemu stanowi rzeczy, ale nie zmieni to faktu, że era taśmy dźwiękowej odeszła bezpowrotnie. I choć z jednej strony generuje to sytuację, w której dosłownie każdy może być gwiazdą, nawet mimo braku talentu, to przecież zabawa dźwiękiem i zdobyczami nowoczesnej techniki może być sztuką samą w sobie. Pojawiający się w filmie Trent Reznor jest żywym przykładem na to, jak wykorzystać Pro Tools jako faktyczne „narzędzie” a nie podporę korygującą braki.

soundcity6Wspomniałam wcześniej, że „Sound City” to film podzielony na części. Ostatnią z nich stanowi zapis tego, co stało się po upadku studia. W 2011 roku, Grohl odkupił konsolę Neve’a i zamontował ją w swoim prywatnym studio. Jak mówi w filmie, nie miał zamiaru owijać jej w folię i wsadzać do przechowalni. Ten sprzęt miał pracować. Tak narodził się pomysł, by przy współpracy artystów związanych z Sound City nagrać nową płytę. Dzięki temu powstał świetny album „Sound City: Real to Reel”, na którym można usłyszeć nie tylko samego Grohla, ale również Stevie Nicks, Ricka Springfielda, Lee Vinga (Fear), Brada Wilka (Rage Against the Machine), Josha Homme’a (Queens of the Stone Age), Paula McCartneya czy wspomnianego Trenta Reznora (NIN).

„Sound City” to dokument jakich ciężko szukać w dzisiejszych czasach. Zrealizowany z humorem i nostalgią, film Grohla jest nakręcony z wprawą, wyczuciem proporcji i przy użyciu ton genialnej muzyki zarówno starej jak i nowej.

 httpvh://www.youtube.com/watch?v=L2kGNdE0b5Q

Dodaj komentarz