Zapraszam do lektury krótkiego wywiadu z Rashaadem Ernesto Greenem, reżyserem „Gun Hill Road”, którego akcja rozgrywa się na Bronksie, skąd zresztą sam reżyser pochodzi. Film to raczej nietypowy dla profilu Opium, gdyż… to zwykły dramat o zwykłych ludziach. Bez statków kosmicznych, potworów czy apokalipsy. Ale czasem warto rzucić okiem także na coś w ten deseń. Film miał premierę na tegorocznym festiwalu Sundance.
Po trzech latach w więzieniu, twardy Enrique (Esai Morales) wraca do rodzinnego domu na Bronksie i odkrywa, że wiele rzeczy uległo zmianie. Żona Judy (Angela Reyes) wydaje się oschła i zdystansowana, a nastoletni syn, Michael, funkcjonuje w tej chwili jako transgenderysta, Vanessa. Niezdolny do zaakceptowania tego faktu Enrique kurczowo trzyma się swych męskich ideałów, natomiast Angela broni Vanessy i stara się utrzymać rodzinę razem. Pod czujnym okiem oficera odpowiadającego za jego zwolnienie warunkowe, Enrique musi stać się odpowiednim ojcem, albo po raz kolejny zaryzykować utratę rodziny i wolności.[sundance.org]
Choć „Gun Hill Road” to Twój pełnometrażowy debiut, wcześniej nakręciłeś kilka szortów. Czy mógłbyś w kilku słowach o nich opowiedzieć? Czy istnieje jakaś wspólna cecha, wspólny temat je łączący?
„Premature” opowiada o decyzjach i czynach czternastolatki z Bronksu po tym, jak odkrywa, że jest w ciąży. „Choices” zgłębia proces myślowy młodego chłopaka podczas uprawiania seksu z dziewczyną. Film mówi tez o tym jak na bohatera wpłynęło jego wychowanie. „Cuts” to film o nastolatku, który musi udowodnić ojcu swoja „męskość” poprzez nękanie koleżanki ze szkoły. Jeden z moich profesorów na New York University stwierdził, że wszystkie moje filmy łączy tematyka „dzieci w kryzysie”.
Akcja „Gun Hill Road” dzieje się na Bronksie, Ty stamtąd pochodzisz… Zastanawiam się, czy film – choćby częściowo – opiera się na Twoich osobistych doświadczeniach?
Historia opowiadana w „Gun Hill Road” nie jest bezpośrednim odzwierciedleniem mojego życia, ale faktycznie inspirowałem się częściowo doświadczeniami mojej rodziny. Jeden z jej członków przeżył bardzo podobną sytuację jak Enrique, główny bohater filmu.
Dlaczego wybrałeś dokładnie taką, a nie inną lokalizację dla swojego filmu?
Wybrałem Gun Hill Road, gdyż stamtąd pochodzi moja rodzina, a poza tym północna część Bronksu rzadko jest pokazywana w filmach.
Nie wiemy jeszcze zbyt wiele o „Gun Hill Road”, ale ze strzępów informacji tu i ówdzie wyłania się obraz filmu inspirowanego – przynajmniej do pewnego stopnia – twórczością Spike’a Lee i Larry’ego Clarka. Czy takie skojarzenia są uzasadnione? Czy ci twórcy faktycznie wpłynęli na Ciebie w jakikolwiek sposób?
Spike Lee to od zawsze moja wielka inspiracja. Dorastałem przy jego filmach. To mój profesor na uniwersytecie i jednocześnie mój mentor. Poza tym wpływ na mnie miały „Kids” Larry’ego Clarka, „Raising Victor Vargas” Petera Solleta i krótki metraż Seitha Manna, „Five Deep Breaths”.
Interesuje Cię kino gatunkowe? Chciałbyś kiedyś nakręcić horror albo science fiction, czy pozostaniesz raczej przy prawdziwych historiach o prawdziwych ludziach?
Na chwilę obecną zostanę przy życiowych historiach o zwykłych ludziach, ale to nie znaczy, że kiedyś się nie wyłamię. Moim ostatecznym celem jest być w stanie opowiadać historie, które odkrywałyby humanizm bohaterów, niezależnie od gatunku.
Plany na najbliższą przyszłość?
„Gun Hill Road” miał premierę na tegorocznym Sundance. Tam go sprzedaliśmy i teraz czekamy na dystrybucję. Cieszy mnie myśl o tourze po międzynarodowych festiwalach i wiosennej kinowej premierze filmu w Stanach.
Dziękuję za wywiad.