Nie czytałem serii książek „John Carters of Mars” Edgara Rice Burroughsa, na której oparty jest „John Carter”. Jednak odnoszę wrażenie, że dość specyficzna to lektura. Bo czegoż tu nie ma…
Zamieszkały Mars, dziwne technologie, przygoda, romanse, wojny, piękne widoki. A wszystko to obleczone w stylistykę na tyle eklektyczną, że na porządku dziennym są swobodne zapożyczenia ze steampunku, westernu, powieści awanturniczej, fantastyki spod znaku magii i miecza czy nawet głównonurtowego s-f. Zobaczcie zresztą sami:
John Carter to weteran Wojny Secesyjnej, który w tajemniczych okolicznościach trafia na Marsa – planetę zamieszkałą nie tylko przez ludzi, ale również 4 metrowych, zielonych barbarzyńców. Po tym jak oceany wyparowały, a planeta zaczęła zmieniać się w wielką pustynię, nastąpił powolny upadek cywilizacji i eskalacja konfliktu między obiema stronami.
httpv://www.youtube.com/watch?v=6Rf55GTEZ_E
Reżyserem tego cudacznego pokazu CGI jest Andrew Stanton, autor zarówno znakomitego „Wall-E” jak i kilku innych filmów Pixara. W rolach głównych zobaczymy Taylora Kitscha, Bryana Cranstona, Marka Stronga, Willema Dafoe, Jamesa Purefoya i Christiana Haydena Churcha.
Premiera: 8 marca 2012.
Strona oficjalna: www.disney.co.uk/john-carter/
[za ThePlaylist]