Do tej pory osobę Rolada Emmericha łączono z kinem wysokobudżetowym, co zazwyczaj gwarantowało niezliczoną ilość bitew/wybuchów/zniszczeń (niepotrzebne skreślić) ze sporym naciskiem na przerost formy (jak zawsze podrasowanej efektami komputerowymi na najwyższym poziomie) nad treścią. Gdy rok temu okazało się, że niemiecki reżyser podjął się realizacji historii o Edwardzie de Vere miałam cichą nadzieję, iż może tym razem ów twórca nas zaskoczy i to właśnie treść będzie istotniejsza. Cóż… I tak, i nie.
Czytaj dalej „Anonymous” – cyfrowe sztuczki i renesansowe intrygi