Z drugiej strony lustra #3: Suka Off

Suka Off to niezależna grupa artystyczna, założona w 1995 roku w Katowicach. Formacja specjalizuje się w różnego rodzaju performance’ach, prezentacjach teatralnych i video, tematycznie obracających się wokół ludzkiej cielesności we wszystkich jej biologicznych i fizjologicznych aspektach, a całość nierzadko utrzymana jest w postindustrialnej stylistyce. Suka Off ma na swoim koncie występy zarówno w kraju (gdzie spotyka się z – eufemistycznie rzecz ujmując – bardzo różnymi reakcjami publiki), jak i za granicą (w tym m.in. w Argentynie, Brazylii, Japonii i Chile). Rozmawiamy z założycielem i głównodowodzącym Suki, Piotrem Węgrzyńskim.

Swego czasu pewne media prowadziły na Was swego rodzaju nagonkę, co zaowocowało ograniczeniem czy wręcz zaniechaniem scenicznej działalności w Polsce i skupieniem się na akcjach poza granicami kraju. Jak to wygląda dzisiaj? Czy wciąż odczuwacie zniechęcenie tą specyficzną polską mentalnością?

Nie chcę się zbytnio rozwodzić w tym temacie. Powstał jakiś abstrakcyjny obraz stworzony przez media, który tkwi w głowach większości społeczeństwa do dzisiaj. Widzisz, nawet teraz zaczynasz od tej kwestii, a przecież to nie portal o manipulacji czy cenzurze.

Nie mam czasu ani ochoty, aby zmieniać czyjąś mentalność. Jeżeli komuś to, co robimy się nie podoba, to niech tego nie ogląda. Informacje i namiastkę tego, co mógłby zobaczyć, bez problemu znajdzie w internecie. Odnośnie prezentacji i publiczności zagranicznych – tam nikt nie pyta: „o czym to było?”. Wszelkie elementy symboliczne stanowią w tym kraju straszny problem. Prosty przykład – wino jako symbol krwi. Jedyny problem z odczytaniem znaczenia spotkaliśmy w Polsce. Zaskakujące, biorąc pod uwagę ilość zdeklarowanych katolików.

Black Flesh Video, sekcja grupy zajmująca się produkcjami video, powstała pięć lat po założeniu Suka Off. Od początku traktowałeś BFV jako strukturę równoprawną Suce, czy pierwotnie stanowiło ono dopełnienie, medium, które pozwalało przedstawić coś, co – choćby ze względów czysto technicznych – ciężko byłoby przedstawić w występie na żywo?

Tak jak to ująłeś, podstawą powstania BFV były przyczyny techniczne. Trudno było logistycznie przygotować pokazy SUKI np. w przestrzeni parkingów podziemnych lub w małych piwnicach, prywatnych mieszkaniach, więc na początku rejestrowaliśmy akcje w duchu typowego video-artu – włączaliśmy rec, a wszystko działo się w czasie rzeczywistym. Jeżeli pojawiała się ochrona obiektu, albo jakieś nieprzewidziane wydarzenie, nie było problemów z szybką ewakuacją. Już po dwóch pierwszych takich przedsięwzięciach stwierdziłem, że forma nie do końca mnie satysfakcjonuje. Wiele ciekawych detali po prostu umykało podczas oglądania, tym bardziej na ekranie 21’ telewizora. Dodam, że przez jakiś czas pracowałem bez użycia komputerów.

Pierwsze prace BFV powstawały przy użyciu 3 magnetowidów – np. do uzyskania efektu zwolnienia obrazu regulowałem obroty silnika. Oczywiście były opcje poklatkowego przewijania, jednak irytowało mnie charakterystyczne rwanie obrazu. Do dzisiaj używam wielu technik analogowych, na które wpadłem nie dysponując komputerem. Szczególnie, jeżeli chodzi efekty zniekształceń obrazu. Mam słabość do „glitch artu” i kaset vhs.

Opowiedz jak powstają Wasze realizacje video. Czy istnieje coś takiego jak scenariusz i wszystko jest od początku starannie zaplanowane? A może rozpoczynacie z ogólnym pomysłem, główną koncepcją, a reszta bazuje na improwizacji?

Improwizacja pojawia się w sytuacjach awaryjnych. Przyczyny bywają różne, od problemów technicznych, logistycznych aż po personalne. Na „planie”, wciąż bardziej panuje atmosfera performance’u. Często wykorzystuję jednocześnie parę kamer, więc rzadko kiedy potrzebne są duble. Nigdy jednak nie mówię w trudnych chwilach – „tego się nie da zrobić”. Wielokrotnie z beznadziejnych materiałów udawało mi się skleić całkiem interesujące klipy.

Tak, są scenariusze. Czasami nawet fragmenty rozrysowuję w postaci storyboardów. Jeżeli pojawiają się zmiany, to mają one dopiero miejsce w czasie montażu. Nieraz podczas klejenia łamałem linię fabularną, która determinowała kolejność zdjęć. Bardziej przypomina to malarstwo Pomimo wstępnego szkicu nie jestem w stanie dokładnie przewidzieć ostatecznego efektu. Powstaje pewien obraz w głowie, a potem zderzasz się z realną materią. Kolejnym elementem jest muzyka. Dla mnie w kontekście pracy z obrazem ma prawie równorzędne znaczenie.

Ostatecznie, wszelkie ścinki zawsze mogą stać się materiałem VJ-skim. Na dzień dzisiejszy przy wizualizacjach prawie nie muszę już korzystać z zewnętrznych materiałów. Jeżeli dzieje się inaczej, to raczej przez nagły impuls – o, ten obraz świetnie pasuje do takiej muzyki.

Twórczość Suka Off oraz BFV wskazuje na to, że raczej nie identyfikujecie się z biblijnym cytatem, że „ciało to świątynia ducha”. A może jednak? Czym dla Suki jest ciało? Narzędziem na którym można eksperymentować, badać jego fizyczne możliwości i wytrzymałość, czy raczej te wszystkie modyfikacje winny służyć przekroczeniu pewnych granic, wyjściu poza cielesność i osiągnięciu wyższego poziomu duchowego?

Zupełnie nie interesuje mnie duchowość. Ciało jest dla mnie tworzywem. Nie badam możliwości i wytrzymałości, od tego są naukowcy, albo sportowcy. Tak jak rzeźbiarz nie bada w czasie pracy wytrzymałości np. marmuru. Dobry rzeźbiarz powinien znać te własności, bo nie są żadną tajemnicą. Pomyłką jest rozpatrywanie sztuki w tych kategoriach. Jakiegoś wyścigu. Wypadki zdarzają się z braku wiedzy dotyczącej własnego ciała, lub ze zwykłej głupoty, jaką np. można spotkać na drogach. Nie cenzuruję własnego ciała. Jeżeli potrzebuję krwi, to jej używam. Jeżeli jestem nagi, to dlatego, że ma to znaczenie dla opowiadanej historii, a nie dlatego że chcę pokazać fiuta. Z drugiej strony ktoś, kto sugeruje, że takie podejście jest nienormalne, sam w swoim umyśle projektuje obrazy mające mało wspólnego z rozwiniętą kulturą czy wiarą chrześcijańską.

Czy myślałeś kiedyś o dłuższej, pełnometrażowej formie? Być może jakiejś fabule?

W ramach BFV parokrotnie. Wstępnie są rozpisane dwie akcje SUKAOFF. Klasyczna liniowość mnie nie interesuje. Podobnie tematyka oparta na codziennych relacjach międzyludzkich. Tak, jak nie uważam, że nasze działania na żywo są stricte teatrem, tak prace video nie są konwencjonalnym filmem. Hipernarracyjny styl montażu, który preferuję, byłby trudny do strawienia, jeżeli trwałby więcej niż godzinę. Jestem na dzień dzisiejszy zbyt pochłonięty krótkimi realizacjami, które dają mi większe pole do eksperymentowania.

Czy są jakieś osoby ze współczesnego filmowego świata, które odpowiadałyby Ci pod względem „światopoglądowym” i z którymi chciałbyś kiedyś współpracować?

Powiedzmy, że zaspokoiłem już swoje potrzeby na tym polu. W sztuce nie ma demokracji, czasami są tylko kompromisy :) Światopogląd ma najmniejsze znaczenie, liczy się doświadczenie i wiedza. Przy pierwszym kontakcie z artystą interesuje mnie sposób, w jaki posługuje się danym medium. To, czy jest gejem, czy wierzy w boga czy nie, to jest dla mnie zupełnie nieistotna sprawa. Nie lubię propagandy w sztuce – utożsamiania się z jakąś masą – grupą społeczną, egzaltowaniem swojej prywatności.

Mam wrażenie, że zarówno Europa, jak i Ameryka jeszcze nie do końca odkryły kino skupione wokół tematyki, którą również Suka Off/Black Flesh Video się zajmuje – modyfikacje ciała, relacje ciało/maszyna itp. Twórców takich mógłbym wskazać ledwie kilku (Cronenberg choćby). Natomiast od lat całkiem dobrze w tej dziedzinie radzą sobie Japończycy… Jak myślisz z czego to wynika? Czemu właśnie tam, na Dalekim Wschodzie nie boją się i potrafią o tym mówić?

Sądzę, że nie odkryje. Przecież cenzura dotycząca ciała posuwa się coraz dalej.

Wydaje mi się, że Japończycy utrzymują kontakt z przeszłością i ewoluują w linii ciągłej od ponad 2000 lat. Nie udają, że czegoś nie ma, oni po prostu znaleźli właściwe miejsce dla każdej aktywności, nawet tej najbardziej okrutnej. Potrafią świetnie posługiwać się metaforami i skrótami myślowymi.

Wbrew pozorom, jest sporo ciekawego kina, zarówno w Europie – we Francji, Skandynawii, jak i Ameryce Południowej, jednak trzeba tych rzeczy szukać, pytać, bo nie znajdują się w żadnej z szufladek, do której przyzwyczajają nas media.

Ameryka wytworzyła odrębny język, który świetnie wpisuje się w każde banalne, konsumpcyjne społeczeństwo. Nie ma tam żadnych niespodzianek, historie i bohaterowie nawet w niezależnych produkcjach mówią i zachowują się w ten sam sposób. Liniowość i schematyczność jest nie do zniesienia. Jeżeli chodzi o filmy, to preferuję zdecydowanie „made In china” :) W azjatyckim filmie łatwo trafić na konstrukcję, z którą mam poważny problem. Oglądam i zaczynam się zastanawiać jak to wszystko poukładać. Wtedy zaczyna się interesujące kino. Z drugiej strony forma (zdjęcia, dźwięk) korespondują z tym czymś a nie silą się na bycie dziwactwem. Lubię takie filmowe zagadki. Ostatnio jestem zafascynowany starymi filmami Shuji Terayamy

Właśnie, Cronenberg. Jak się zapatrujesz na jego twórczość? Jego i Wasza twórczość mają pewne punkty zbieżne, prawda?

Zbieżne, hm trudno powiedzieć. Twórczość Cronenberga wydaje mi się wielokrotnie przeceniana. Film traktuję jako medium posługujące się obrazem i dzisiaj jestem w stanie oglądać jedynie najstarsze jego filmy. „Rabid” i „Shivers” uważam za najlepsze. Oczywiście, kiedy oglądałem pierwszy raz kolejne filmy to było coś.

Od „Scanners” rozpoczęła się estetyczna nuda. Oglądając dzisiaj np. „Fly”, zdjęcia i montaż niczym nie różnią się od panujących w tym czasie standardów. A to, że historia jest ciekawa, to akurat jest argument in plus dla książki – ja w filmie traktuję tę sprawę na równi z obrazem i dźwiękiem.
Potem podobał mi się zrobiony w teatralnej konwencji „Naked Lunch”.

Natomiast najbardziej irytuje mnie „Crash”. Powieść Ballarda została według mnie kompletnie spłycona. Zobacz, co zrobił Coppola z „Jądrem ciemności”. On opowiedział tę historię od nowa, a Cronenberg wyciął z tekstu wszystko, co wydawało się zbyt szalone. Szczytem perwersji okazała się ręka pokryta nasieniem i jakieś zapasy na tylnim siedzeniu samochodu.

Taki „Tetsuo” powstał prawie 10 lat wcześniej, posiadając wielokrotnie mniejszy budżet i to tam można było zobaczyć więcej zbieżnych wizji. Do dzisiaj nie wiem, czy Tsukamoto w jakikolwiek sposób sugerował się Ballardem.

Czy jest jakiś film, który w jakikolwiek sposób by Cię zainspirował, być może podrzucił jakąś ideę, którą wraz z Suką  lub Black Flesh Video chciałbyś eksplorować? Albo po prostu wizualnie idealnie trafiłby w Twój gust?

Na pewno trzy najważniejsze: „Holy Mountain” Jodorowskyego, „Tetsuo” Tsukamoto i „Enter the Void” Noe. Cóż, nie jestem zbyt oryginalny :)  ale są to dla mnie filmy totalne. Mógłbym wymienić jeszcze sporo innych. Generalnie interesują mnie eksperymenty formalne i poszukiwanie nowego języka narracji.

Wiele filmów pomimo upływu czasu wciąż ogląda się świetnie od strony rzemiosła filmowego, tak jak wpatrując się w obrazy np. Boscha ciągle znajdujesz nowe detale. Irytujące jest jednak ciągłe odnoszenie się wstecz do tych samych przykładów.

Byliście swego czasu oskarżani o szerzenie pornografii… Nie będę o to pytał, bo zapewne czujesz się już zmęczony mówieniem na ten temat. Ciekawy jednak jestem, czy według Ciebie pornografia może być rozpatrywana w kategoriach sztuki?

Pornografia, czyli graficzny obraz aktywności seksualnej była jednym z pierwszych tematów twórczości artystycznej. Bardziej zaczynam być zmęczony ciągłym odsyłaniem do historii sztuki :) Pokazując penisa w stanie wzwodu, czy kobiece sutki pokazujesz prawdę – nie fikcję. Jak można, więc udawać, że ta sfera człowieczeństwa nie istnieje? Może zakażmy pokazywania prawej ręki? Przecież można nią udusić człowieka. Sprawa kategoryzacji jest bardzo złożona. Oczywiście nie piszę tu o realizacjach telewizyjnych, gdzie oczywista jest pewna konwencja podyktowana rynkową kalkulacją, a raczej o ambitnym kinie, które najczęściej staje się nim posiadając elementy wzbudzające niezdrowe emocje.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy treść oparta jest tylko na takim obrazowaniu, lub stara się go negować. W taki sam, absurdalny sposób biznes porno odczłowieczył seks, w jaki to robią największe korporacje. Jedni pokazują za dużo i w zbyt przerysowany sposób, drudzy za mało i wszystko przy użyciu komputerów. Brakuje proporcji pomiędzy tymi dwoma światami. Współczesnej formy. Chociaż zdarzają się wyjątki jak np. wspomniany „Enter the Void” czy „Antichrist” von Triera.

W jaki sposób zainteresowane osoby mogą zaznajomić się z Waszymi pracami video? W Empiku na półce z DVD raczej ich nie znajdziemy…

Sporo prac można znaleźć w sieci. Co jakiś czas, gdzieś organizujemy pokazy filmów niedostępnych tą drogą. Głównie, jeżeli chodzi o te najstarsze materiały. Mogę jedynie sugerować częste zaglądanie na strony prowadzone przez nas. Co do wydawnictwa DVD to fakt, że nie pojawiła się żadna oficjalna pozycja, związane jest głównie z brakiem czasu i problemami ekonomicznymi. W listopadzie 2009 przygotowywałem nasze materiały video na dużą retrospekcję. Okazało się, że jest tego ponad 12 godzin. Nie wyobrażam sobie selekcji wyłącznie na jedną płytę.

Jakie są najbliższe plany Suki Off i BFV?

Z uwagi na moje zaangażowanie w kolejny długoterminowy projekt, BFV skupia się ostatnio nad eksperymentami live razem z WIRACKIM w projekcie V-H-S.

Jeżeli chodzi o SUKĘ to mamy już przewidziane nowe produkcje na przyszły rok.
Zaczynamy też poszukiwać głębiej w antycznej kulturze greckiej, która jest kopalnią inspiracji nieobciążonych dogmatem współczesnej popkultury czy religii chrześcijańskiej. To w kontekście akcji tranSfera.

Chcemy też wrócić do prac nad akcją na podstawie wspomnianej powieści „Crash”. W maju pokazywaliśmy w Londynie pierwsze działania związane z tym projektem i okazały się na tyle dobre, że warto kontynuować ten temat.

Dziękuję za rozmowę.

Linki:

Strona grupy SUKAOFF
Projekt TRANSFERA
Projekt V-H-S
SUKAOFF – dailymotion
SUKAOFF – vimeo
Bieżące informacje

Dodaj komentarz