The Endless – recenzja

„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym”.


Wyżej wspomniany cytat H. P. Lovecrafta pojawia się na samym początku filmu Jasona Bensona i Aarona Moorheada . I nie bez powodu, gdyż historia dwójki braci (w których wcielają się wspomnieni filmowcy) wracających po latach do tajemniczego kultu jest mocno przesiąknięta klimatem rodem z książek Samotnika z Providence. Jednak im dalej zapuszczamy się w tą dziwaczną historię, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, iż jest to zaledwie wierzchołek tego co nam zgotował ten duet.
Benson i Moorhead bardzo lubią miksować gatunki. Ich poprzedni film „Spring” był świetnym połączeniem historii miłosnej i obrazu w typie creature feature. „Spring” to także według mnie taki mały majstersztyk kina niezależnego, tak więc oczekiwania wobec „The Endless” były dość wysokie. Czy film im sprostał? Myślę, że tak.
Fabuła „The Endless” to w wielkim skrócie niezły… mindfuck. I im mniej wie się o tej historii tym lepiej. Zanim twórcy rozdadzą wszystkie karty swojej opowieści, wszechobecna tajemnica i nęcenie poprzez dziwne sytuacje i wydarzenia dobrze działa nie tylko na wyobraźnie, ale także mocno na korzyść samej produkcji (w końcu to kino niezależne więc chłopaki mieli limitowany budżet). Potem jest już różnie. Owszem, pogratulować im należy fajnego pomysłu, jednak ta zabawa w wielogatunkowość nieco zgrzyta i owa żonglerka stylami bywała ciut irytująca (jednak jest to odczucie mocno subiektywne). Film na pewno zyskuje dodatkowej głębi jeśli zna się ich debiut, „Resolution” z 2012 roku, ale nie będę zdradzać dlaczego.
Jedno twórcom należy przyznać: są to filmowcy bardzo zręczni i pomysłowi. Mały budżet wcale ich nie ogranicza tylko motywuje, by jak najlepiej przekazać swoją historię, stosując klasyczną metodę na maksimum wyrazu przy minimum środków. Ich nieskrępowana wyobraźnia i talent to umiejętnego prowadzenia historii przy limitowanych środkach sprawia, iż nawet jeśli coś mi zgrzytało w filmie to nie rzutowało to na ogólną ocenę końcową samego obrazu.
„The Endless” to jeden z bardziej oryginalnych filmów tego roku a jego autorzy zdecydowanie zasługują na większą uwagę bo to twórcy mocno unikalni na niezależnym podwórku. Każdy kto lubi kino dziwne i pełne niespodzianek a do tego mocno rozrywkowe powinien czym prędzej zapoznać się z „The Endless”.

 

 

 

Dodaj komentarz