Sting jako Dar niekonieczne od Niebios
„Brimstone and Treacle” to sztuka teatralna napisana przez Dennisa Pottera, której telewizyjna adaptacja tuż przed emisją została zakazana (i przeleżała na półce ponad dekadę). Podobno Dyrektor programowy BBC po obejrzeniu, stwierdził, iż pomimo tego, iż jest to dzieło wyśmienicie napisane i zagrane to sama historia jest zbyt odpychająca i ze strachu przed obrazą uczuć religijnych postanowił zakazać emisji.
W między czasie powstał jednak film (w obu przypadkach w roli ojca wystąpił Denholm Elliot) i to o nim niżej słów kilka.
„Brimstone and Treacle” to historia pewnego angielskiego małżeństwa opiekującego się poważnie chorą córką Patricią. W życie niespodziewanie wkrada się czarujący nieznajomy ( w tej roli Sting, który także skomponował muzykę do filmu). Martin kłamiąc, iż jest dawnym znajomym córki ze studiów, powoli owija sobie rodzinę Batesów wokół palca. Ojciec, choć mocno sceptyczny co do uczciwych zamiarów gościa, początkowo traktuje go ze sporą dozą nieufności. A my sami jak najbardziej go w tym wspieramy, do momentu gdy okazuje się jak okropnym hipokrytą i odpychającą osobą jest senior rodu. Natomiast mamcia, osoba mocno wierząca, widzi w Martinie dar niebios i niewiele trzeba (zaledwie kilka pochlebstw i pomoc w domowych porządkach) by dać się totalnie uwieść urokowi obcego. Kim tak naprawdę jest Martin? Zwykłym oszustem a może kimś więcej? Twarz jego jest owszem mocno anielska, jednak dusza to raczej diabelska.
Dennis Potter napisał sztukę w czasach kiedy zmagał się z uporczywą chorobą i czuł się mocno rozczarowany ludzką egzystencją. W jego dziele widoczna jest mocna krytyka religii,ale także jazda po ludzkiej hipokryzji i naiwności (plus idealnie wyłapuje irytującą „brytyjskość” czyli fałszywą uprzejmość i grę konwenansów) . Ojciec pracuje dla Kościoła, jednak pod płaszczykiem osoby o nieskazitelnej moralności, kryje się rasista, szowinista i niewierny mąż a także osoba odpowiedzialna na obecny stan swojej córki. Matka, to typowa niewolnica domowa, ślepo wierząca iż żarliwa modlitwa wreszcie sprawi iż, wydarzy się cud i dziecko ozdrowieje. Cud wreszcie następuje ale nie pochodzi od Boga ale Diabła (tudzież jego poplecznika). Zakończenie, mocno kontrowersyjne, jest przewrotną drwiną z religijnego zaślepienia i kary boskiej. Martin gwałci Patricię, co sprawia, iż dziewczyna wraca do zdrowia! Jej przebudzenie sprawia, iż niecny uczynek ojca zostaje wreszcie zdemaskowany. Jednak matka, osoba głęboko religijna z pewnością wybaczy Martinowi, tłumacząc to boską interwencją. Martin złapany na gorącym uczynku, ucieka by siać swój ferment gdzie indziej.
Film jest pokrętną przypowiastką, którą warto obejrzeć głównie ze względu na złowieszczy występ Stinga. Co prawda oglądając jego Martina, miałam wrażenie, iż mocno wzorował się na kreacji Malcolma McDowella z „Mechanicznej Pomarańczy” to mimo wszystko, jest to jeden z ciekawszych i bardziej odważniejszych występów muzyka na dużym ekranie. Filmowe małżeństwo to wcześniej wspomniany Denholm Elliot i Joan Plowright – oboje dają wyśmienity aktorski popis, co nie powinno dziwić, gdyż są to artyści o sporym teatralnym dorobku.
Bardzo chciałabym obejrzeć „Brimstone and Treacle” na deskach teatru, gdyż podskórnie czuję, iż właśnie tam ta historia w pełni nabrałaby skrzydeł (zresztą taki był jej zamiar). Film nieco się zestarzał i szczególnie w końcówce zabrakło jakiegoś porządnego epilogu.
Na koniec wrzucam jeszcze fragment z wymienionej na początku, niesławnej adaptacji dla BBC. Scena ta, dobitnie pokazuje, iż sztuka Dennisa Pottera jest nadal dość mocno aktualna i jakie z Martina niezłe ziółko: klip
Dennis Potter napisał sztukę w czasach kiedy zmagał się z uporczywą chorobą i czuł się mocno rozczarowany ludzką egzystencją. W jego dziele widoczna jest mocna krytyka religii,ale także jazda po ludzkiej hipokryzji i naiwności (plus idealnie wyłapuje irytującą „brytyjskość” czyli fałszywą uprzejmość i grę konwenansów) . Ojciec pracuje dla Kościoła, jednak pod płaszczykiem osoby o nieskazitelnej moralności, kryje się rasista, szowinista i niewierny mąż a także osoba odpowiedzialna na obecny stan swojej córki. Matka, to typowa niewolnica domowa, ślepo wierząca iż żarliwa modlitwa wreszcie sprawi iż, wydarzy się cud i dziecko ozdrowieje. Cud wreszcie następuje ale nie pochodzi od Boga ale Diabła (tudzież jego poplecznika). Zakończenie, mocno kontrowersyjne, jest przewrotną drwiną z religijnego zaślepienia i kary boskiej. Martin gwałci Patricię, co sprawia, iż dziewczyna wraca do zdrowia! Jej przebudzenie sprawia, iż niecny uczynek ojca zostaje wreszcie zdemaskowany. Jednak matka, osoba głęboko religijna z pewnością wybaczy Martinowi, tłumacząc to boską interwencją. Martin złapany na gorącym uczynku, ucieka by siać swój ferment gdzie indziej.
Film jest pokrętną przypowiastką, którą warto obejrzeć głównie ze względu na złowieszczy występ Stinga. Co prawda oglądając jego Martina, miałam wrażenie, iż mocno wzorował się na kreacji Malcolma McDowella z „Mechanicznej Pomarańczy” to mimo wszystko, jest to jeden z ciekawszych i bardziej odważniejszych występów muzyka na dużym ekranie. Filmowe małżeństwo to wcześniej wspomniany Denholm Elliot i Joan Plowright – oboje dają wyśmienity aktorski popis, co nie powinno dziwić, gdyż są to artyści o sporym teatralnym dorobku.
Bardzo chciałabym obejrzeć „Brimstone and Treacle” na deskach teatru, gdyż podskórnie czuję, iż właśnie tam ta historia w pełni nabrałaby skrzydeł (zresztą taki był jej zamiar). Film nieco się zestarzał i szczególnie w końcówce zabrakło jakiegoś porządnego epilogu.
Na koniec wrzucam jeszcze fragment z wymienionej na początku, niesławnej adaptacji dla BBC. Scena ta, dobitnie pokazuje, iż sztuka Dennisa Pottera jest nadal dość mocno aktualna i jakie z Martina niezłe ziółko: klip