Przed Sundance #1: Matthew Chapman

Za trochę ponad miesiąc w Park City rozpocznie się kolejna edycja Sundance, największego festiwalu kina niezależnego. W związku z tym chcielibyśmy w najbliższych tygodniach zaprezentować serię wywiadów z twórcami prezentującymi swoje najnowsze dzieła właśnie podczas tej imprezy. Miejmy nadzieję, że przynajmniej z częścią z nich będzie nam dane zapoznać się kiedyś w Polsce. Na pierwszy ogień idzie Matthew Chapman i  jego „filozoficzny thriller” zatytułowany „The Ledge”. Chapman, znany był do tej pory ze scenariuszy do takich filmów jak „Consenting Adults” Alana J. Pakuli czy „Runaway Jury” Gary’ego Fledera. „The Ledge” nie jest jego debiutem, ale poprzedni swój film („Heart of Midnight”) nakręcił całe 23 lata temu. W produkcji tej udział wezmą Charlie Hunnam, Terrence Howard, Liv Tyler i Patrick Wilson.

Gavin, młody kierownik hotelu pragnie zakończyć swoją egzystencję skokiem z dachu wieżowca. Do negocjacji z nim zostaje oddelegowany Hollis, policjant, którego życie wywróciło się właśnie do góry nogami. Hollis stara się wyperswadować Gavinowi pomysł o samobójstwie – z czasem obaj mężczyźni odkrywają przed sobą swoją przeszłość. Okazuje się, że żaden z nich nie jest przekonany o tym czy warto dalej żyć.[sundance.org]

„The Ledge” zapowiadany jest jako „filozoficzny thriller”. Co kryje się za tym określeniem? Innymi słowy, o czym jest Twój film?

Jest to film o ateiście zmuszonym przez fundamentalistycznego chrześcijanina do wyboru pomiędzy życiem jego, a życiem kogoś innego. Jeżeli on się zabije, żyć będzie ktoś inny. Mój film to thriller o próbie dla niewierzącego.

Jak narodziła się idea tego filmu? Co Cię inspirowało podczas pisania scenariusza?

Wydaje mi się fascynujące jak bardzo ludzie wierzą w różnego rodzaju bogów, nie posiadając jednocześnie żadnego dowodu, że takowi istnieją. Poza tym wszystkie te bóstwa tak bardzo się od siebie różnią, że nie mogą po prostu ze sobą współistnieć. A mimo to ludzie każdego dnia umierają z powodu „wiary”. To chore i smutne.

Choć film Twój to niezależna produkcja, obsadą może się pochwalić zaiste mainstreamową. Jak Ci się pracowało z tą ekipą? Czy pisałeś scenariusz mając już tych konkretnych aktorów na myśli?

Odpowiadając najpierw na ostatnie pytanie – nigdy niczego nie piszę pod konkretnych aktorów, gdyż mam wtedy przed oczami ich poprzednie kreacje, przez co nie mogę stworzyć  pełnokrwistej postaci, w którą aktor musi tchnąć życie od podstaw.

Sama ekipa od razu polubiła scenariusz i była bardzo pomocna podczas całego procesu powstawania filmu. Pewnie, że zdarzały się kłótnie, nieporozumienia i rozczarowania, ale jako nie-aktor zawsze jestem pod wrażeniem ich umiejętności i odwagi. Z szacunku rodzi się zaufanie, a z zaufania pewność.



Jaka jest Twoja osobista opinia na temat samobójstwa? Tchórzostwo czy rozwiązanie wszystkich problemów? A może coś jeszcze innego?

Pójście na wojnę jest samobójstwem, tyle że uniesionym do rangi czegoś chwalebnego. Są też  przecież inne bohaterskie formy samobójstwa. Są też samobójstwa okrutne lub wynikające z egoizmu. W zasadzie jednak trudno mi oceniać kogokolwiek, kto decyduje się na tak drastyczny krok – może oprócz zamachowców-samobójców, którymi jednocześnie gardzę i jest mi ich żal.

Masz już pomysł na kolejny film?

Tak. Ale na razie to tajemnica!

I ostatnie pytanie, które pewnie słyszałeś już 1000 razy – myślałeś kiedyś o zrobieniu filmu o Karolu Darwinie? Myślę, że zważywszy na Twoje powiązania rodzinne[Matthew jest praprawnukiem Darwina – przyp. Stark] , taka produkcja mogłaby zyskać prawdziwie osobisty wymiar.

To się raczej nie stanie. Sfilmowanie okresu spędzonego na HMS „Beagle” to zbyt droga sprawa dla takiego filmowca jak ja, natomiast dwie dekady zakończone publikacją „O Powstawaniu Gatunków” to dla mnie temat zbyt intymny.

Dziękuję za wywiad!

Dodaj komentarz