„W drodze” Jacka Kerouaca to jedno z największych dzieł literackich XX wieku. „Biblia” pokolenia beatników doczekała się (niestety?) ekranizacji, za którą odpowiedzialny jest Brazylijczyk Walter Salles.
„[…]bo dla mnie prawdziwymi ludźmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy, chęcią zbawienia, pragnący wszystkiego naraz, ci, co nigdy nie ziewają, nie plotą banałów, ale płoną, płoną, płoną, jak bajeczne race eksplodujące niczym pająki na tle gwiazd…”
Nie ukrywam, że jest to jedna z moich ulubionych książek. Uwielbienie młodości i szaleństwa jakie bije z prozy Kerouaca jest nie do podrobienia. Szalony strumień świadomości opisujący dziką podróż dwójki przyjaciół po USA i Meksyku ma w sobie coś uzależniającego i magicznego, ale jest również nasycony rozczarowaniem ówczesną konserwatywną Ameryką. Nic dziwnego, że beatnicy zostali uznani przez Hoovera za wrogów publicznych, gdyż po wojnie, USA nie miało większych krytyków (a jednocześnie ludzi, którzy kochali ten kraj ponad wszystko).
Powieść „W drodze” została wydana w 1957 roku i do tej pory uznawana jest (obok „Skowytu” Ginsberga) za głos pokolenia. Wydaje mi się jednak, że głębia jaka została zawarta w jej stronach, na taśmie filmowej wypadnie marnie. Po ekranizacji Sallesa („Dzienniki Motocyklowe”) można się spodziewać z całą pewnością wspaniałych zdjęć i muzyki, ale pierwowzór literacki będzie z całą pewnością trudny do odwzorowania. W rolach głównych zobaczymy: Sama Rileya, Garretta Hedlunda, Kristen Stewart, Viggo Mortensena i Kirsten Dunst. Premiera wyznaczona jest na jesień tego roku.
[za Twitch]