Relikty Retro: „The Hidden” (1987)

„Ukryty” pomimo 31 lat na koncie zaskakująco dobrze się starzeje.


Owszem, jest to produkt, który bardzo mocno wpisuje się w dość specyficzną estetykę kina lat 80-tych (i nie jest to wcale wada!) i efekty już trącą myszką, to jednocześnie jest tu tyle zalet, iż ogląda się go o wiele lepiej niż niektóre współczesne produkcje.
„Ukryty” to przede wszystkim ciekawy miks gatunkowy, z jednej strony to typowy buddy cop movie, a z drugiej exploitation scifi horror. To taki obraz,który spokojnie mógłby nakręcić John Carpenter gdzieś pomiędzy „The Thing” a „Oni Żyją”.
Film trwa zaledwie 90 minut, ale każda minuta jest tu maksymalnie wykorzystana. Nie ma przynudzania ani bijącego po oczach pośpiechu. Jest za to umiejętne żonglowanie humorem i powagą plus świetne tempo.
Warto nadmienić też i postacie. Trzy lata przed Agentem Cooperem, Kyle MacLachlan został Agentem Gallagherem. I jest to rola mocno ciekawa bo pełna fajnych niuansów. Co więcej, w kontekście dzisiejszych czasów zachowanie Gallaghera (przed rozkminieniem mocno oczywistego twistu) interpretowalibyśmy pewnie jako lekką formę autyzmu.
Michael Nouri to natomiast typowy ejtisowy twardziel z masą one linerów i złotym sercem. I trochę szkoda że w okresie swojej świetności wszystkie dobre role kradł mu Chris Sarandon (serio, mogliby być braćmi!).
Podsumowując, „Ukryty” to nie jest jakieś tam arcydzieło. Filmu o Obcym przejmującym ciała porządnych obywateli (plus psa!) po to by mordować, rabować banki, kraść Ferrari, słuchać głośno rocka i molestować striptizerki raczej nie można traktować na serio. Jednak, jako film, który ma sprawiać czystą frajdę podczas oglądania spisuje się na medal.

Dodaj komentarz