November – recenzja

 

„November” to film, w który po pięciu minutach albo się wejdzie całym sercem albo odrzuci ze względu na jego osobliwość.

Jednak ten kto łyknie absurd pierwszego „kratta” i postanowi potowarzyszyć mieszkańcom estońskiej wioski do końca, czeka wyjątkowo niesamowita opowieść. Opowieść pełna fascynującego folkloru, nonsensu, groteski, humoru i smutku.
Mnie ta mieszanka mocno urzekła bo historia choć unikalna i nieco pokręcona jest pod powierzchnią mocno znajoma. Opowiada o ludzkiej naturze, która pod każdą szerokością geograficzną i w każdej epoce nie zmienia się przecież wcale.
Największą zaletą tego traktatu o ludzkiej naturze przebranego za baśń dla dorosłych i opowieść z morałem są bez wątpienia zdjęcia i muzyka. Obraz skąpany jest w przepięknych czarno-białych kadrach i myślę iż gdyby twórcy poszli w kolor to nie byłoby równie magicznie (i aż tak klimatycznie!). Muzyka to dodatkowy smaczek, nie tylko ze względu na mocno oniryczną nutę ale i fakt iż jej autorem jest Polak („November” to koprodukcja i spory wkład w jego powstanie mają własnie polskie nazwiska). Każdy kto kojarzy kompozycje Jacaszka, może sobie wyobrazić jakie dźwięki towarzyszą temu obrazowi.
„November” to ciekawy wgląd w estońską duszę, ale przede wszystkim magiczna opowieść, którą polubią nie tylko fani folkloru ale także ci którzy na świat częściej patrzą sercem niż rozumem.

Dodaj komentarz