Peter Jackson wreszcie udostępnił w internecie zwiastun najnowszego filmu. Po „Władcy Pierścieni” wszyscy spodziewali się czegoś jeszcze większego i niesamowitego. On tymczasem zabrał się za ekranizację książki Alice Sebold „Nostalgia Anioła”.
Opis z książki:
Narratorką opowieści jest czternastoletnia Susie Salmon, która przemawia do czytelnika z nieba. Zgwałcona i zamordowana przez miłego sąsiada, a zarazem seryjnego gwałciciela, obserwuje życie na Ziemi, które toczy się już bez jej udziału: przyjaciół i rodzinę nietracących nadziei, że zostanie kiedyś odnaleziona, młodszego braciszka starającego się zrozumieć znaczenie słowa „odeszła”, zabójcę zacierającego ślady zbrodni i policję prowadzącą poszukiwania. Zwiedza niezwykłe miejsce zwane niebem bezmiernym, w którym się znajduje, gdzie każde jej życzenie zostaje natychmiast spełnione, z wyjątkiem jednego – możliwości powrotu do ludzi, których kocha.
Sam zwiastun jest bardzo zachęcający i po raz kolejny udowadnia iż Jackson posiada niesamowitą wyobraźnię wizualną. Dodatkowego smaczku dodaje wykorzystanie w zajawce piosenki „Alice” Cocteau Twins.
Zwiastun do obejrzenia po kliknięciu na poniższy obrazek:
Tweet
mniam! ależ film się zapowiada :)
Ciarki.
no właśnie nie ciarki, chyba że te, których ja nie lubię… bo o książce zapomnieć nie mogę, a tu lindsey i ruth wyglądają brzydko (tak, wiem, bardzo przyziemny problem). i nie, nie zamierzam przekreślać filmu tylko dlatego, że moja ulubiona bohaterka prawdopodobnie nie będzie les! ja mam całkiem racjonalne powody do obaw! np., że jackson pójdzie w efekciarstwo, że będzie za dużo tego, co w niebiańskich istotach było kiepskie (w sensie fantastycznych rojeń), a za mało tego, co rewelacyjne i niezapomniane (chemia pomiędzy młodymi aktorami – wszak nostalgia anioła to historia o dojrzewaniu w dużej mierze!). na pocieszenie – prześliczna, zapłakana rachel (aj…!) i sarandon, bardzo pozytywnie. tak czy inaczej, czekam. choćby na rozkosz bluzgania.
Rozkosz bluzgania? Smutne.
z mojej strony oczywiście…
Po prostu wydaje mi się trochę dziwnym, że ktoś czeka na film po to żeby go zbluzgać. Po co ten stres? Rozumiem, że zwiastun może się nie podobać, choć jeżeli o mnie chodzi to uważam, że jest znakomity. Niestety trudniej przyjąć mi do wiadomości, że idzie się na film tylko po to, żeby dostarczyć sobie powodów do nadawania. No ale co zrobić, ekranizacje książek skazane są na niezadowolenie ze strony wielbicieli materiału źródłowego. Jacksonowi ostatnie kilka filmów się udało i przeniósł na ekran ze znakomitym skutkiem (ponownie subiektywna opinia) coś co miało opinię rzeczy wyjątkowo niefilmowej. To już nawet nie jest kwestia kredytu zaufania (choć na taki Jackson na pewno zasługuje), ale spojrzenia na film jako osobne dzieło a nie przemieloną książkę. Wtedy spodziewanie się najgorszego i wybieranie się na seans z nastawieniem „ciekawe co tym razem spieprzył” jest zbędne. Pozytywna energia, peace:).
Dużo jest racji w tym co piszesz. Ja osobiście (notabene, od czasu premiery pierwszej części LOTR) unikam zapoznawania się z pierwowzorem literackim przed obejrzeniem ekranizacji.
Co do samego zwiastuna, to przyjemnie drażni oczka. Nie wiem dlaczego, ale klimatem przypomina mi odrobinkę filmy Shyamalana.
pójdę z negatywnym nastawieniem i a nuż się pozytywnie rozczaruję?:) może gdyby nie moje przywiązanie do książki (z którą swego czasu – gdzieś pod koniec gimnazjum chyba… – się nie rozstawałam), przebierałabym nóżkami z podniecenia, wszak „niebiańskie istoty” uwielbiam, a to dosyć pokrewna gatunkowo opowieść – w sensie wielopoziomowej historii o dorastaniu, choć widząc lindsey i ruth jako starsze nastolatki, śmiem podejrzewać, iż twórcy skupią się raczej na jednym przedziale czasowym i nie będzie nam dane obserwować ich dojrzewania przez lata (co było głównym wątkiem książki – ale to zwykły filmowy zabieg mający przekreślić problemy z młodymi aktorami, więc chyba to przełknę). nie zrozum mnie źle: trailer jest znakomity (poza wstawkami z nieba, bo niebo to dla mnie kaszana), kilka sekund z sarandon totalnie mnie podjarało, ale akurat to nie jest dzieło, na które będę potrafiła spojrzeć „oddzielnie”: książka (abstrahując od jej wartości literackich) jest dla mnie zbyt ważna, bym potrafiła po prostu o niej zapomnieć. na ogół nie mam problemu z „odcięciem” się od pierwowzoru, tutaj wiem, że będzie mi ciężko. bywa:)
D’moon:
>>unikam zapoznawania się z pierwowzorem literackim przed obejrzeniem ekranizacji
U mnie to jest kwestia przypadku. Przecież nie będę się powstrzymywać przed czytaniem powieści, bo „a jeszcze mi adaptację wykombinują…”.
>>Co do samego zwiastuna, to przyjemnie drażni oczka. Nie wiem dlaczego, ale klimatem przypomina mi odrobinkę filmy Shyamalana.
Mi przyszły do głowy “Znaki” (bo początek trailera to jest takie czekanie na katastrofę, rodzina, dom i tak dalej), „Szósty zmysł” jest już zupełnie oczywistym skojarzeniem…
>>Przecież nie będę się powstrzymywać przed czytaniem powieści, bo “a jeszcze mi adaptację wykombinują…”.
To dość oczywiste. Nie o takie sytuacje mi jednak chodziło:)
>> trailer jest znakomity (poza wstawkami z nieba, bo niebo to dla mnie kaszana)
A nie jest przypadkiem tak, że to ‚niebo’ jest swego rodzaju projekcją marzeń głównej bohaterki? Wtedy taka forma wydaje się wyjątkowo akuratna.
ale przecież jest wyraźnie powiedziane, że ona nie jest w niebie, tylko jakieś in-between :)
A poza tym Art, to nie wiem co masz do rojeń w Istotach :)
są tandetne;). i bardzo blade wobec wyczynów lynskey i winslet;)
ale mi np. kolorystyka nie podchodzi…
jeszcze jedno: tucci. naprawdę trzeba było mu wsadzić na nos „rapist glasses”? tendencyjne…
Wy tu o jakichś bzdurach, a nikt nie skomentował najważniejszego elementu trailera: fryzury Marky Marka!
mi bardziej wadzi przylizana grzywka tucciego…
w ogóle to kocham lata siedemdziesiąte, wszyscy mieli fajne pióra na głowie:)
Kolorki nie takie, grzywka, okulary. Rzeczywiście konkretne powody, żeby jeżyć się na film. Nie rozumiem sytuacji ciągłej konfrontacji filmu i literatury na podstawie której ów film powstaje. Zdumiewające, że te dwie rzeczy często (choć może raczej, w opinii wielu) stoją w opozycji. Gdyby się zastanowić to film nigdy nie szkodzi książce i nie ma wartości ujemnej. Nie wiem czy takie nastawienie wynika z przeświadczenia „że moje wyobrażenie o książce jest tym właściwym, a każde inne jest gorsze”. Chyba coś w tym jest. Nie lubimy cudzych interpretacji, bo są niejako narzucane (z braku lepszego słowa). Moim zdaniem ciekawym jest zajrzenie do głowy innych (tym razem znowu Jacksona) i dowiedzenie się jak oni to widzą. Nikt Ci nie każde odbierać książki w ten czy inny sposób. Proszę mi wytłumaczyć dlaczego film miałby książce zaszkodzić, nawet na małą skalę czyli w Twojej osobistej ocenie? Tylko dlatego, że „Ja inaczej sobie to wyobrażałam i nikt mi nie powie, że nie mam racji”. Ekranizując książkę nikt nie mówi, że nie masz racji. Pytanie tylko czy interesuje Cie cudza interpretacja i potrafisz podejść do niej relatywnie obiektywnie, czy po prostu ktoś „gwałci” Twoją ulubioną książkę?
po pierwsze, to nie jest moja ulubiona książka, tylko książka, która w pewnym konkretnym czasie dużo dla mnie znaczyła: sentymenty, te sprawy. (a ja jestem szalenie sentymentalna!). dlatego będzie mi trudno obejrzeć film bez porównań, bez myśli, że potencjał niektórych wątków nie został wykorzystany; że to a tamto ominięto, chociaż ja widziałam to jako sprawę kluczową itd. to wszystko.
kolory fantastycznych sekwencji w niebie i stereotypowy wygląd tucciego w roli gwałciciela mordercy nie podobają mi się niezależnie od tego, że znam książkę.
a co do „konkretnych powodów”, to pisałam o nich w trochę bardziej ironicznie i w innym kontekście…
Zgadzam się z Kolesiem. Tak naprawdę cała ta szopka z „wyśrubowanymi oczekiwaniami” czy „przywiązaniem do materiału źródłowego” nie ma żadnego znaczenia. Włosy czy okulary aktorów także. Koniec końców liczy się tylko jedno – czy film będzie dobry, czy nie.
A „Alice” w wydaniu Cocteau Twins – macki lizać! Ciary, ciary, ciary!
dla ciebie tak, dla mnie – w tym konkretnym przypadku – nie.
i weźcie się odczepcie od tych okularów, imidż tucciego mi się wydaje zbyt „pedofilsko-psychopatyczny” i nie ma to nic wspólnego z książką:)
Koleś wspomniał o interpretacji i właśnie – choć książkę czytałam dawno i pamiętam głównie ogólne wrażenie, to od razu uderzyło mnie w zwiastunie, że zapowiada się to właśnie na interpretację, a nie odwalenie ekranizacji scena po scenie w stylu harrych potterów. Czekam z niecierpliwością!
bo ja wiem? w zwiastunie raczej nie ma większych zmian względem książki poza faktem, że lindsey jest starszą, a nie młodszą siostrą susie. o czym już pisałam.
oczywiście wolę twórcze adaptacje od szablonowych „ilustracji”. pytanie, czy jackson popłynie w stronę „niebiańskich istot”. oby tak.