Sean Bean jako średniowieczny rycerz i Carice van Houten jako nekromantka w horrorze o przywracaniu zmarłych do życia podczas średniowiecznej epidemii dżumy. Czyż opis filmu nie może brzmieć bardziej zachęcająco? Znany z takich filmów jak „Creep”, „Severance” czy „Triangle” reżyser Christopher Smith opowiada nam o swoim ostatnim dziele zatytułowanym „Black Death”. Oj warto czekać, zwłaszcza w świetle tego, co Chris nam powiedział.
Nekromanci, wskrzeszanie zmarłych… Ale abstrahując od tych stricte fantastycznych elementów czy fabuła „Black Death” zawiera jakieś odniesienia do faktycznych wydarzeń jakie miały miejsce w tych ciemnych, średniowiecznych czasach, czy raczej używasz tylko średniowiecznego sztafażu aby opowiedzieć zupełnie fikcyjną historię?
Tak się zastanawiałem rozpoczynając pracę nad „Black Death”, jaka historia mogłaby być bardziej interesująca niż sama epoka, w której ta historia się rozgrywa? Dlatego od samego początku bardzo mi zależało na tym, aby film był w jak największym stopniu realistyczny i zgodny z faktami, a jednocześnie żeby wciąż był mroczny i ekscytujący. Chciałem zrobić film, po którym mógłbyś pomyśleć: „może faktycznie tak to wszystko wyglądało?” Ówcześni ludzie wierzyli, iż zaraza została zesłana na nich albo przez Boga, żeby ich ukarać, albo diabła aby ich dręczyć.Nie mając perspektyw na wyleczenie, strach wpędzał ludzi w szaleństwo.
W filmie mamy grupę rycerzy oraz upadłego mnicha, którzy wyruszają z misją do pewnej wioski, aby zbadać dlaczego została ona oszczędzona przez zarazę. Ulric, bohater grany przez Seana Beana wierzy, że dżuma została zesłana przez Boga, zatem jeżeli w wiosce nie ma zarazy, znaczy to, że nie ma w niej również Boga.
Z tego, co wiem, „Black Death” to Twój pierwszy film do którego nie napisałeś scenariusza. Co cię tak urzekło w tekście Dario Poloniego, że zdecydowałeś się wziąć udział w całym tym projekcie Czarnej Śmierci?
Myślę, że Dario napisał naprawdę dobry skrypt, który wydał mi się dosyć autentyczny jeśli chodzi o epokę jakiej dotyczy (a przynajmniej o moje postrzeganie tejże epoki), oraz opierał się na świetnym pomyśle. Interesujący jest też podtekst dotyczący polowań na czarownice, a także szerzenia się strachu wśród mas, co zresztą jest aktualne również dzisiaj. Choć sam nie pisałem scenariusza, blisko współpracowałem z Dario i wspólnie nakierowaliśmy całą historię na bardziej realistyczne tory. Chciałem jak najbardziej oddalić się od czystej fantastyki i popracować nad historią, która w rzeczy samej mogłaby się naprawdę wydarzyć. Jak w prawdziwym świecie funkcjonowaliby nekromanci i jaki mógłby być ich cel?
To również Twój pierwszy film, którego akcja nie dzieje się współcześnie. Czułeś się lekko znudzony tym całym „tu i teraz”? Masz może jakieś ulubione filmy „średniowieczne”?
Nie, nie czuję się znudzony teraźniejszością. Wręcz przeciwnie, spędziłem mnóstwo czasu aby uczynić ten film jak najmocniej odnoszącym się do dnia współczesnego. A moimi ulubionymi filmami opowiadającymi się do tamtej lub zbliżonej epoce to „Aguirre: Gniew Boży”, „Siódma Pieczęć” i „Imię Róży”. Innymi dziełami mającymi wpływ na mnie podczas kręcenia „Black Death”, tyle że dziejącymi się w innych epokach były „Witchfinder General” i „Czarownice z Salem”. Mówią one o ludziach i/lub systemach usprawiedliwiających zabijanie w imię Boga.
Jak istotne są dla fabuły elementy nadprzyrodzone? Są dla niej kluczowe, czy raczej stanowią tylko dopełnienie całej historii?
Są zdecydowanie kluczowe, gdyż dzięki nim możemy zajrzeć w głąb umysłu bohaterów. Wierzymy w to, w co oni wierzą, zatem i my wciągani jesteśmy coraz głębiej w ich podróż. Film, choć podchodzi do tematyki w sposób poważny, musi być również rozrywką. Wątek nadprzyrodzony daje nam też pretekst, aby pokazać trochę akcji i horroru.
Czytałem jedyną jak dotąd [wywiad przeprowadzono na początku lutego – przyp. Stark] recenzję „Black Death”, z której wynika, iż będziemy mieli do czynienia z czymś naprawdę mrocznym, ponurym i przerażającym. Czy Ty jesteś w stu procentach usatysfakcjonowany z tego, co udało Ci się osiągnąć w tym aspekcie filmu? Wyjdę z kina zniszczony mentalnie?
„Black Death” to zdecydowanie mój najmroczniejszy film i jestem zdecydowanie z tego bardzo dumny. Sam lubię takie filmy i faktycznie staram się jak mogę, aby przemaglować widza tak mocno, jak tylko jest to możliwe. Zdecydowanie jest to celem „Black Death”. Wciągnąć współczesną publikę w umysł średniowiecznych fundamentalistów, zrozumieć barbarzyństwo naszych bohaterów.
Mam wrażenie, że w najbliższej przyszłości ludzie będą porównywać Twój film z „Solomonem Kane’em”. Ja z kolei czuję, iż „Black Death” będzie zdecydowanie bardziej surową i ostrą produkcją. Widziałeś już film Mike’a Bassetta? Jak myślisz, mają Wasze filmy coś wspólnego?
Nie widziałem jeszcze „Solomona”, ale z trailera wnioskuję, że to bardziej film fantasy. „Black Death” wychodzi jednak z założenia, aby pokazać tę epokę w sposób, w jaki ona faktycznie mogła wyglądać. Trudno mi spekulować, czy „Black Death” będzie „bardziej” surowy, ale jedno mogę Ci obiecać: „Black Death” JEST surowy!
Sean Bean, Carice van Houten. Jak dla mnie to idealnie dobrana obsada. Mógłbyś opowiedzieć o współpracy z tymi jakże zacnymi aktorami?
Sean i Carice należą do grona moich ulubionych aktorów. Lubiłem ich jeszcze zanim doszło do współpracy między nami. To naprawdę fantastyczni aktorzy. Ale to tyczy się całej obsady, również zwykłych statystów. Na planie panowała kapitalna atmosfera i każdy dawał z siebie wszystko, aby stworzyć ten szalony i zwariowany świat.
Dziękujemy za wywiad!