Saving Grace – wywiad z Rhysem Haywardem, reżyserem dramatu wojennego „Grace and Danger”

Kino traktujące o Drugiej Wojnie Światowej od lat cieszy się moim niesłabnącym zainteresowaniem. Z uwagą wypatruję informacji o każdym nowym filmie, także (a może zwłaszcza) tym spoza głównego nurtu. Jedną z takich pozycji jest „Grace and Danger” brytyjskiego debiutanta, Rhysa Haywarda. Film opowiada o grupie alianckich żołnierzy, którzy ratują francuską dziewczynę ocalałą z masakry urządzonej przez SS. Gdy Niemcy trafiają na ślad oddziału rozpoczyna się dramatyczna walka o przetrwanie. Mnie taki opis (plus osoba Toma Sizemore’a w obsadzie) w zupełności wystarcza, dlatego niezwłocznie skontaktowałem się z Rhysem, aby podpytać go o jego pierworodne dziecko. Oto zapis naszej pogawędki.

Czy mógłbyś nam powiedzieć czym zajmowałeś się przed „Grace and Danger”?

Rozpocząłem moją karierę jako asystent, w wolnym czasie ucząc się sztuki filmowej. Kiedy rozpocząłem samodzielne tworzenie filmów, zacząłem dążyć do tworzenia  filmów pełnometrażowych – większy format przemawia do mnie bardziej i oferuje możliwość pełniejszej prezentacji fabuły, co nie jest proste w przypadku filmów krótkometrażowych. Wychowałem się na filmach Spielberga – „Szczękach”, „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia”. Lubię komedie, ale moją pasją są poważniejsze filmy, takie jak thrillery psychologiczne, science-fiction czy filmy wojenne – filmy które zabierają cię w podróż, stawiają wyzwanie intelektualne, poddają w zwątpienie dotychczasowe postrzeganie życia. Po nakręceniu kilku krótkometrażówek zdecydowałem sprawdzić się w tworzeniu teledysków. Podoba mi się moc obrazu jaką można wytworzyć w takim kontekście i dowolność w eksperymentowaniu.

Znaczenie słowa „niebezpieczeństwo” w tytule Twojego filmu jest dość oczywiste. Ale do czego odnosi się „łaska”?

Słowo „łaska” („grace”) zawarte w tytule opisuje możliwość zrobienia czegoś dobrego – zadośćuczynienia. Postaci przedstawione w filmie nie są kryształowe, mają swoje wady. W trakcie swojej podróży żołnierze stają niejednokrotnie przed możliwością naprawienia swoich błędów i zrobienia czegoś honorowego – czegoś, co mogłoby być punktem zwrotnym i sprowadzić ich na dobrą drogę. „Niebezpieczeństwo” („danger”) dotyczy z kolei pokusy czynienia zła, pobudza ich mroczniejszą stronę. Czasami zrobienie czegoś słusznego jest bardzo trudne. Duża część historii opowiada o borykaniu się bohaterów z samymi sobą – o radzeniu sobie z wewnętrznymi konfliktami.

Jakiś czas temu w sieci pojawiło się krótkie promo „Grace and Danger”. Jakie było jego przeznaczenie? Czy miało ono na celu tylko przyciągnięcie ewentualnych sponsorów? [Promo to możecie zobaczyć poniżej. Technicznie może nie zachwyca, wygląda jak materiał nakręcony przez jakąś grupę rekonstrukcji historycznej, ale wgląd w wizję reżysera na pewno daje – przyp. Stark]

Celem tej krótkiej zajawki faktycznie było wzbudzenie zainteresowania w firmach producenckich, jak również przyciągnięcie uwagi fanów gatunku – filmom niezależnym ciężej jest zostać zauważonym, dlatego ten rodzaj reklamy naprawdę pomaga. Masz tylko scenariusz – jasne, to dobry początek. Ale taki wprowadzający w klimat i atmosferę trailer to już jakby szczebel wyżej, gdyż dostarcza czegoś jak najbardziej namacalnego.

Które filmy traktujące o Drugiej Wojnie Światowej mógłbyś wskazać jako punkt odniesienia dla „Grace and Danger? Czy film twój będzie bardziej smutny i epicki jak „Szeregowiec Ryan”, mroczny i ponury jak „Straight into Darkness”, a może wyciszony i melancholijny jak np. „W Księżycową Jasną Noc”? A może podążysz w zupełnie innym kierunku?

W samej historii każdy znajdzie coś dla siebie. „Grace and Danger” to mocno emocjonalna podróż, zawierająca jednak parę jaśniejszych, humorystycznych momentów. No i oczywiście jest tu akcja taka, jakiej powinieneś się spodziewać po filmie wojennym. W „Grace and Danger” istnieje równowaga między światłem a mrokiem – nie chciałem robić totalnie depresyjnego dzieła! Moim zadaniem jest utrzymać zainteresowanie widza od początku do końca filmu. Widz powinien zostać pochłonięty przez historię i przejmować się losem bohaterów. Myślę, że będzie to satysfakcjonująca wyprawa dla publiczności – znajdą się tu i momenty wzruszenia, i sporo napięcia… prawdziwa mikstura emocji. To prosta historia, zmierzająca jednak w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. W kwestii atmosfery są pewne podobieństwa mojego filmu do „Idź i Patrz” Elema Klimowa, jak również „Dniami Chwały”. Choć przyznaję, że film Klimowa zobaczyłem już po ukończeniu skryptu. No i nie da się ukryć, że pracując nad filmem wojennym, trudno dziś uniknąć wpływu „Szeregowca Ryana”. Jeśli podobał Ci się film Spielberga, myślę że polubisz również „Grace and Danger”

Udało Ci się zgromadzić całkiem interesującą obsadę dla swojego filmu (Tom Felton, Tom Sizemore, Tommy Flanagan). Mógłbyś w kilku krótkich słowach przedstawić bohaterów filmu? Zwłaszcza ciekawy jestem roli Sizemore’a, który w „Szeregowcu Ryanie” i „Helikopterze w Ogniu” udowodnił, że jest stworzony do grania w filmach wojennych.

Rolę sierżanta Austina pisałem z myślą właśnie o Tomie Sizemore – kilkoro naszych członków ekipy pracowało już z Tomem przy okazji „Helikoptera w Ogniu”. Zasugerowali mi abym wysłał mu scenariusz. Nie miałem pewności czy w ogóle odpowie, ale jakiś czas później menedżer Toma przysłał mi podpisany przez niego list intencyjny, w którym Tom bardzo entuzjastycznie wyraził się o projekcie i naszej przyszłej współpracy.

Sierżant Austin: rasista i bigot, stopniowo tracący kontakt z rzeczywistością. Ten film to jego podróż ku odkupieniu.

Kapitan Nordgren: kapitan robi co do niego należy. Konkretny przywódca, wciąż stąpający twardo po ziemi – sierżant Austin potajemnie czuje do niego urazę.

Cifaretto: żołnierz idealny, wyborowy strzelec. Jedyny przyjaciel szeregowego Fellinga.

Felling: afroamerykański żołnierz uratowany przez ludzi Nordgrena. Dręczony przez Austina, a przez resztę oddziału traktowany jak wyrzutek.

Tanner: człowiek niezwykle arogancki, któremu wydaje się, że stoi wyżej niż wszyscy – nawet jego kapitan.

Carnaby: najbardziej wrażliwy członek oddziału i być może również najbardziej godzien zaufania – inni ludzie zawsze są dla niego ważniejsi niż on sam.

Sykes: dobry żołnierz, ale jednocześnie marzyciel, który nie potrafi się pogodzić z rozpadem swego małżeństwa.

Elodie: młoda Francuzka, jedyna ocalała z masakry urządzonej przez SS.

Gdzie będziecie kręcić „Grace and Danger”?

Rozważaliśmy sporo lokacji i zdecydowaliśmy się na Irlandię.

A kiedy planujesz premierę?

Mam nadzieję, że w 2011.

Dzięki za wywiad.

Dodaj komentarz