„Istota” od pewnego czasu straszy na ekranach polskich kin. Zamiast zwyczajowej recenzji zdecydowaliśmy się opublikować wywiad z jej twórcą, Vincenzo Natalim. Reżyser opowiedział nam jak doszło do powstania Dren, ile naukowej prawdy kryje się w filmie i jakie jest jego osobiste stanowisko w sprawie eksperymentów genetycznych. Dodatkowo uchylił rąbka tajemnicy odnośnie swoich przyszłych projektów.
Czy Dren to współczesna wersja potwora Frankensteina? Imiona głównych bohaterów – Elsa i Clive – nie są chyba przypadkowe?
Zdecydowanie nie. Byłem pod wielkim wpływem filmów Jamesa Whale’a o Frankensteinie. Clive otrzymał imię na cześć Colina Clive’a, a Elsa w nawiązaniu do Elsy Lancaster. Jednak zdecydowałem, że konieczna będzie aktualizacja tego mitu, stworzenie jego wersji na miarę XXI wieku. „Istota” dla odróżnienia jest historią opartą na relacjach matki i córki. Elsa jest tu głównym bohaterem.
Science-fiction z reguły opowiada o współczesnych problemach, nadziejach i obawach dotyczących przyszłości – czy to prawda, że „Istota” jest inspirowana eksperymentami Craiga Ventera?
Myślałem o Craigu Venterze w trakcie pisania scenariusza „Istoty”, bo podobnie jak Clive i Elsa to swego rodzaju „rock’n’rollowy genetyk”, który przekracza techniczne i etyczne ograniczenia nauki. Niesamowitym okazał się fakt, że stworzył on pierwszą sztuczną formę życia wykorzystując technikę zbliżoną do tej, jaką wykorzystywali Clive i Elsa do programowania DNA w pamięci komputera. Clive ogłosił to na dwa tygodnie przed premierą „Istoty” w USA. W trakcie tworzenia filmu okazało się, że rzeczywistość dogoniła fikcję.
Czy uważasz, że etyczna strona eksperymentów genetycznych w końcu zostanie zepchnięta na boczny tor?
Myślę, że etyczna dyskusja zawsze będzie jedną z podstaw nauki. Inżynieria genetyczna, podobnie jak energia nuklearna jest nową, potężną gałęzią nauki, która ma niesamowity potencjał, ale w nieodpowiednich rękach skutki jej użycia mogą być katastrofalne. Oczywiście w przypadku manipulacji genetycznych jest jeszcze kwestia świętości życia i stworzenia. Osobiście uważam, że zostaliśmy do tego stworzeni. W naszym DNA tkwi nakaz manipulowania DNA. Jednak trzeba to robić z ogromną ostrożnością.
Choć „Istota” wydaje się być stosunkowo „przyziemnym” filmem s-f, to jednak zawiera wiele idei i rozwiązań, które są czystą fantastyką (na dzień dzisiejszy). Czy naukowa strona filmu była konsultowana ze specjalistami na polu technologii i inżynierii genetycznej?
Tak, „Istota” w trakcie prac nad scenariuszem i filmowania była konsultowana z prawdziwymi genetykami. Czułem pewną odpowiedzialność by prawidłowo przedstawić stronę naukową. To co Clive i Elsa robią w swoim laboratorium nie odbiega wiele od tego co jest aktualnie możliwe. Nie było potrzeby zbyt 'fantastycznego’ podejścia. Tak więc, jak tylko mogłem, tak próbowałem możliwie wiernie oddać realia laboratoriów i technik manipulacji genetycznych.
Czy pomysł na Dren jest owocem takich konsultacji, czy to twór stricte fantastyczny?
Dren to owoc wyobraźni mojej i wielu utalentowanych artystów którzy ją zaprojektowali. Jednak naszą główną wytyczną było stworzenie czegoś wiarygodnego. Nasze podejście było zatem bardzo subtraktywne. Staraliśmy się raczej zmniejszać ilość ludzkich cech niż dodawać do nich nowe, obce. Wszystkie te zmiany docelowo miały być możliwie niewielkie. Założyłem, że jeśli chodzi o ludzką anatomię, małe zmiany są bardziej szokujące niż duże (zgodnie z teorią uncanny valley – przyp. D’mooN). Rezultatem jest istota wielkości człowieka, nie żaden ogromny potwór. Dren jest delikatnym i pięknym stworzeniem, które jednak odgrywa w całym dramacie rolę równorzędną z naukowcami.
Moim zdaniem główny temat „Istoty” to niewygodny wniosek, że życie jest dość deterministyczne w swojej istocie i każdy z nas jest niewolnikiem swojego dziedzictwa (a konkretniej: genów). Czy Twoim zamiarem było przekazanie takiego właśnie przesłania?
Myślę, że to dobra interpretacja. W moim wyobrażeniu „Istota” jest przykładem tego jak często jesteśmy ofiarami własnych, nieświadomych żądz. Clive i Elsa to inteligentni ludzie, ale ich decyzje są tak naprawdę powodowane potrzebami emocjonalnymi. Elsa tworzy Dren w celu zaspokojenia swojego utajonego instynktu macierzyńskiego. Clive jest ofiarą bodźców seksualnych. Wydaje mi się, że ludzie są w stanie nieustannie usprawiedliwiać swoje zachowanie, ale często to co nas napędza to głębokie problemy psychologiczne, które nie mają nic wspólnego z intelektem.
Głównonurtowa publiczność w Polsce uznała „Istotę” za film nieco zbyt bezkompromisowy i nieprzyjemny. Z drugiej strony fani gatunku polubili go, wyłapując dodatkowe smaczki i nawiązania. Dwa najbardziej oczywiste to „Mucha” i „Gatunek” – czy były one zamierzone?
Jestem badaczem filmów o potworach i sądzę, że „Istota” zawdzięcza swój kształt wielu z nich. Poza kilkoma wyjątkami (imiona Clive’a i Elsy) nie tworzyłem zbyt wielu zamierzonych nawiązań. Myślę, że te małe hołdy powstały bezwiednie, jak przez osmozę. Jedno jest pewne: film zawiera odrobinę DNA Davida Cronenberga.
Możesz nam opowiedzieć o swoich planach? „Swamp Thing”, „Neuromancer”, „High Rise” i „Tunnels”. Twoje nazwisko było wymieniane z każdym z powyższych tytułów, ale jaki jest ich obecny stan? Który z tych projektów rozpoczniesz jako pierwszy?
„Swamp Thing” ugrzęzło w bagnie prawnych problemów dotyczących praw autorskich. Niestety w tym temacie jeszcze przez jakiś czas nic się nie wydarzy.
„Neuromancer” to genialna powieść Williama Gibsona – aktualnie pracuję nad jej adaptacją i piszę scenariusz.
„High Rise” – to powieść J.G. Ballarda, nad adaptacją której pracuję już od dłuższego czasu i nieustannie poszukuję środków finansowych.
„Tunnels” – to adaptacja serii młodzieżowych książek fantasy, do której właśnie napisałem scenariusz.
Każdy z tych projektów jest niesamowity i mam ogromne szczęście w nich uczestniczyć. Niestety na dzień dzisiejszy żaden nie ma dopiętego budżetu. To który film powstanie pierwszy zależy tylko od tego kto pierwszy wypisze czek!
Na które filmy czekasz obecnie?
Umieram z ciekawości żeby zobaczyć „Incepcję” i „Scott Pilgrim vs the World„. To najważniejsze pozycje mojej letniej listy filmowej.
Dziękuję za rozmowę.