Zapraszam do lektury wywiadu z Edem Gassem – Donnelly’m, reżyserem „Small Town Murder Songs”, historii o zbrodni i odkupieniu rozgrywającej się w menonickiej społeczności. To plus moja sympatia do małomiasteczkowych klimatów plus Peter Stormare w roli głównej sprawia, że film ten stał się jednym z najmocniej przeze mnie oczekiwanych w tym roku. Niektórzy szczęśliwcy będą już mogli obejrzeć „Small Town Murder Songs” za kilka dni w Krakowie na festiwalu Off Plus Camera. Poniżej również zwiastun tej kanadyjskiej produkcji.
Nowoczesna opowieść gotycka o zbrodni i odkupieniu, traktująca o starzejącym się policjancie o brutalnej przeszłości, żyjącym w małej społeczności menonickiej w Ontario. Gdy w miasteczku zostaje popełnione morderstwo, spokój dopiero co nawróconego mężczyzny zostaje zakłócony.
Przed „Small Town Murder Songs” nakręciłeś kilka ciepło przyjętych szortów. Sam „Small Town…” jest Twoim drugim długim metrażem. Opowiedz proszę o swoich poprzednich dokonaniach. Czy są jakieś konkretne tematy, które lubisz poruszać w swoich filmach?
Kiedyś bardziej ciągnęło mnie do mroczniejszych klimatów. Mocno mnie interesowało odkrywanie dlaczego człowiek dopuszcza się drastycznych czynów. W takim tonie utrzymany był mój debiut, „My Beautiful City”. Myślę jednak, że elementem wspólnym dla każdego mojego filmu jest poszukiwanie szczerości w grze aktorskiej. Poświęcanie mnóstwa czasu i środków na wydobycie autentyczności z mojej obsady. Jeżeli film nie wydaje się prawdziwy – a nawet w najbardziej przesadzona fantazja powinna wydawać się prawdziwa dla tego, kto o niej marzy – trudno mi wtedy poświęcić się takiej podróży.
Akcja „Small Town Murder Songs” dzieje się w środowisku Menonitów. Bez dwóch zdań intrygujące, ale czemu właśnie oni? Czy jest jakiś konkretny powód dla którego wybrałeś właśnie Menonitów a nie np. środowisko Amiszów albo Świadków Jehowy?
Umiejscowiłem historię mojego filmu w południowozachodnim Ontario, gdzie populacja Menonitów jest bardzo liczna, dwójka moich bliskich przyjaciół to Menonici… Istnieje więc osobisty związek. Głównym jednak powodem jest fakt, iż Menonici – podobnie jak Amisze – to pacyfiści. Aczkolwiek środowisko Amiszów jest o wiele mocniej zakorzenione w przeszłości i odizolowane od społeczeństwa, podczas gdy Menonici żyją dniem dzisiejszym i rozwijają się (choć istnieją grupy Starego Zakonu [„Old Order”, nie jestem pewien czy w Polsce tak to się też nazywa – przyp. Stark], które stosują się do bardzo surowych zasad religijnych). Spróbowałem zadać sobie pytanie: „Jak by to było, gdyby człowiek z historią znaczoną przemocą spróbował odkupić swe winy wewnątrz społeczności pacyfistów?”. To pytanie stało się centralnym punktem wokół którego narosła później cała historia i kształt głównego bohatera.
Jak istotny jest fakt, że akcja dzieje się wśród Menonitów? Czy to tylko punkt wyjścia dla uniwersalnej historii o morderstwie, winie i odkupieniu? Czy raczej starasz się powiedzieć coś o tych ludziach, ich tradycjach i jest to równie ważne jak intryga sama w sobie?
Myślę, że przed chwilą odpowiedziałem po części na to pytanie. Ten film naprawdę jest O Menonitach. I w wielu aspektach, to również wcale nie jest film o morderstwie, a o człowieku, który próbuje się zmienić, lecz jest hamowany przez swoje własne odruchy.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=VB22oo_f8g0&feature=related
Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale historia, lokacja, atmosfera… kurczę, nawet tytuł kojarzą mi się z Nickiem Cave’em i jego muzycznymi opowieściami. Jak byś się odniósł do takiego porównania? Dostrzegasz jakieś podobieństwa?
Szczerze mówiąc, nie znam jego muzyki (oprócz piosenki „Red Right Hand”), więc niestety nie mogę się do tego odnieść. Myślę jednak, że rockowo/gospelowa ścieżka dźwiękowa autorstwa Bruce Peninsula jest na tyle wyjątkowa i kreująca atmosferę, że wszelkie porównania okażą się niepotrzebne.
Peter Stormare słynie z ról psychopatów, czarnych charakterów itp. Natomiast tutaj – przynajmniej w trailerze – na pierwszy rzut oka wydaje się, że jego postać jest dość spokojna, choć kryjąca w sobie pewne emocjonalne rozchwianie. Czy rzeczywiście osoba Waltera jest tak dwuznaczna? Powiedz kilka słów o tej postaci.
Często celowo obsadzam aktorów na przekór ich emploi. Myślę, że dodaje to postaci człowieczeństwa i konfliktu wewnętrznego. Walter to człowiek oszczędny w słowach, ale jednocześnie niezwykle wybuchowy. Stara się przekonać ludzi, że się zmienił, jednak w istocie wciąż walczy ze swoimi zwierzęcymi odruchami. To jest podstawą konfliktu w tym filmie: czy prawdziwa zmiana faktycznie jest możliwa? Czy możemy zmienić nasze instynkty i odruchy, czy co najwyżej możemy próbować im się opierać?
Film był już wyświetlany na kilku festiwalach. Ciekawy jestem z jakim spotkał się odzewem.
Całkiem niezłym. Zdobyliśmy nagrodę FIPRESCI dla najlepszego filmu na festiwalu w Toronto a Martha Plimpton zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Whistler. Uruchomiliśmy też dosyć nietypową inicjatywę, mianowicie dystrybucję filmu rozpoczęliśmy w małych miasteczkach rozsianych po całej Kanadzie, a dopiero potem wpuściliśmy film do kin w wielkich miastach. Odzew ludzi był niesamowity, zwłaszcza wiejskie społeczności chwaliły film za autentyczność w portretowaniu ich świata.
Masz już pomysł na kolejny długi metraż?
Właściwie w tej chwili pracuję nad ośmioma filmami, w 2011 będę kręcił dwa z nich. Zawsze staram się mieć jednocześnie więcej projektów na tapecie, bo nigdy nie wiadomo z którym będzie można w konkretnym czasie ruszyć.
Dzięki za wywiad!