„Moonrise Kingdom” – recenzja

„Moonrise Kingdom” to dowód na to, że gatunek komediowy w rękach prawdziwego artysty, może stać się czymś więcej niż tylko rozrywką. To urokliwa bajka dla starszych (czyt.: „dorosłych”) dzieci, pełna szaleństwa, namiętności, ale też niepozbawiona goryczy.

reżyseria: Wes Anderson

scenariusz: Wes Anderson i Roman Coppola

zdjęcia: Robert D. Yeoman

muzyka: Alexandre Desplat

obsada: Jared Gilman, Bruce Willis, Edward Norton, Tilda Swinton, Bill Murray, Kara Hayward i inni.

produkcja: USA, 2012

 

Miłość w wieku nastoletnim to poważna sprawa. Szczególnie dla takich chłopców jak Sam, którzy muszą się zmagać z życiem bez pomocy dorosłych. Jego rodzice nie żyją, a w domu dziecka jest poniżany i prześladowany ze względu na swoje dziwne zachowanie – bardzo poważne i nieco zbyt dorosłe jak na jego wiek. Na obozie dla skautów też nie czuje się „u siebie” i nie jest lubiany. Jego życie zmienia się jednak na lepsze kiedy poznaje Suzy – nieco eteryczną córkę dwójki wiecznie kłócących się prawników. Świat Suzy zdominowany jest przez książki i ich nierealne światy – z daleka od rodziców i trójki młodszych braci. Suzy i Sam postanawiają razem uciec, jednak w ślad za nim podążą: dowódca obozu skautów (wspaniały jak zawsze Edward Norton), szef miejscowej policji (Bruce Willis), rodzice Suzy (Bill Murray i Frances McDormand) oraz Opieka Społeczna (Tilda Swinton).

Dzieła Wesa Andersona należą do najbardziej specyficznych, ale również rozpoznawalnych filmów współczesnej, amerykańskiej kinematografii. Jako twórca, nie ma on sobie równych w poszukiwaniu indywidualizmu i wyjątkowości, które objawiają się w jego bohaterach – outsiderach, rebeliantach, którzy potrafią być jednocześnie zabawni i wzruszający. Kiedy los rzuca im kłody pod nogi, starają się z całych sił pozostać sobą. „Moonrise Kingdom” idealnie wpisuje się w ten wzorzec, przedstawiając Sama i Suzy jako parę odstającą od otaczającego świata, ale jednocześnie jednostki, które w sobie nawzajem znalazły azyl. Ten spokój nie jest jednak za darmo. Trzeba zapłacić cenę za możliwość bycia innym i rozkoszowania się pierwszą miłością. Jest nią samotność i ciągłe niezrozumienie ze strony otoczenia.

Sam i Suzy, choć tak bardzo inni i na swój sposób dziwaczni, w oczach Andersona są bardziej normalni niż przedstawiciele świata dorosłych, którzy są źródłem chaosu i śmieszności: rodzice Suzy – prawnicy, którzy nie są w stanie porozumieć się ze sobą nie używając prawniczego żargonu, dowódcy obozu skautów w swoich dziwnych ubraniach, czy Opieka Społeczna, która nie ma na celu dobra dziecka, ale tylko ślepe przestrzeganie reguł. Wolne jednostki i artystyczne dusze nie należą do tego świata. Ich przeznaczeniem jest odległa plaża, gdzie mogą tańczyć i czytać wykradzione z biblioteki książki. „Moonrise Kingdom” to film o marzycielach, którzy mimo młodego wieku, mają bardzo sprecyzowaną wizję swojej przyszłości.

Mimo nieco gorzkiego wydźwięku, „Moonrise Kingdom” to przede wszystkim genialna komedia, pełna nie tylko humoru słownego, ale również irracjonalnych sytuacji. Nie mogło być inaczej jeśli w jednym filmie dostajemy Billa Murraya, Edwarda Nortona i Frances McDormand. Ciekawa jest również rola Bruce’a Willisa, który mimo iż wcielił się w postać policjanta, przerobioną przez niego w przeszłości dziesiątki razy, to jednak grany przez niego Kapitan Sharp odbiega znacząco od tego, do czego Willis nas przyzwyczaił w swoich poprzednich filmach. W stylu Andersona jest również coś, co mimo swojej powtarzalności nigdy się nie nudzi. „Moonrise…” jest filmem, który od razu daje się rozpoznać jako jego dzieło – te same szalone postaci, kolorystyka zdjęć i specyficzny humor, wypowiadany przez bohaterów z kamienną twarzą. A jednak wchodzimy w ten świat bez poczucia, że „to już kiedyś było”. Za każdym razem dostajemy bowiem oryginalną, dopracowaną w szczegółach opowieść i bohaterów, z którymi identyfikujemy się bez problemu, bez względu na to jak bardzo wydają się dziwaczni.

* Oficjalna premiera „Moonrise Kingdom” (polski tytuł: „Kochankowie z Księżyca”) odbędzie się na tegorocznym American Film Festival we Wrocławiu (13 – 18 listopada) wraz z retrospektywą filmów Wesa Andersona. 

Dodaj komentarz