Relikty Retro: Skinner (1993)

Druga skóra Teda Raimiego

Ivan Nagy nie zapisał się na kartach filmowej historii niczym szczególnym, ale w jego filmografii można odnaleźć jeden tytuł obok którego ciężko jest przejść obojętnie. “Skinner” to najtisoway slasher w którym czuć lekką inspirację giallo, ale przede wszystkim obraz Nagy’ego to typowy dla tamtej epoki “sleazefest”. Może również kojarzyć się z wczesnym Ferrarą bo jest tak samo brudny, momentami odstręczający i prezentuje miejską dżunglę jako miejsce pełne degeneratów i straceńców.

Historia ma dwójkę bohaterów: tytułowego Skinnera (w tej roli Ted Raimi), który na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie poczciwca ale tak jak Norman Bates pod uległą powierzchnią skrywa niebezpiecznego mordercę, z którym Buffalo Bill dogadałby się przy niejednym piwie. I Heidi (Traci Lords), niedoszłą ofiarę Dennisa, upadłego anioła szprycującego się morfiną i przemierzającego niebezpieczne zakamarki miasta w poszukiwaniu zemsty na swoim oprawcy.

“Skinner” przez wiele lat był w Wielkiej Brytanii zakazany i powszechnie uważany za zaginiony (i dopiero niedawno doczekał się solidnego wydania w 4K).“Obwiniać” za to można bezkompromisową przemoc jaką raczy nas reżyser (ot choćby sceną oskórowania). “Skinner” nie jest filmem dobrym ani nawet solidnym – nieco się wlecze, aktorstwo pozostawia wiele do życzenia a w finale ucieka z niego całe napięcie. Pamięta się go głównie za fajną kolorystykę i ujęcia tak mocno najtisowe że aż kultowe plus kuriozalne sekwencje (z którym najbardziej pamiętną jest scena gdy Dennis ubiera się w kombinezon ze skóry nielubianego kolegi i idzie na miasto).

Dziś już tak nie szokuje, bardziej stanowi ciekawostkę dla fanów filmowej obskury z apetytem na kino pewnej eksploatacji. Cytując Teda Raimiego “This is not a triumph of cinema, but it is an interesting little slasher film”.

https://youtu.be/4wBLz9yQqUE

Dodaj komentarz