Ale nie aktor, tylko pewien brytyjski recydywista jest bohaterem najnowszego filmu Duńczyka Nicolasa Winding Refna, który w swojej znakomitej trylogii 'Pusher’ udowodnił, iż kryminalne tematy nie są mu obce. I na swój kolejny film wybrał historię człowieka, który siedzi w więzieniu już od 34 lat ,w tym przeważającą większość wyroku (dokładnie trzydzieści lat) spędził w izolatce. Bronson wyszedłby już dawno, ale znany jest z ciągłych brutalnych ataków na współwięźniów jak i pracowników więzienia (w 1999 roku sterroryzował i przetrzymywał przez 44 godziny nauczyciela rysunku tylko za to, że ten skrytykował jego szkice).
Zwiastun jest nieżle zakręcony i kojarzy mi się odrobinę z „Mechaniczną Pomarańczą” Kubricka i oczywiście z „Chopperem” ze świetną rolą Erica Bany. Wygląda na to, że Tom Hardy również popisze się niezłą aktorską charyzmą. Coś mi tu śmierdzi nowym trendem, bo oprócz historii Bronsona szykują się także inne filmowe opowieści o znanych przestępcach: Edzie Kemperze – seryjnym mordercy z Santa Cruz, Dusicielu z Bostonu i Jeffrey’u Dahmerze, słynnym kanibalu i nekrofilu.
A co się stało z propagowaniem wzorców moralnych w kinie?