Gdzie jesteś Kapitanie Ameryko?

Obok Supermana, Batmana i Spidermana, Kapitan Ameryka jest kolejnym „sztandarowym” superherosem amerykańskiego komiksu. Podczas gdy jego towarzysze doczekali się nie jednego sukcesu filmowego, on jakoś do tej pory miał w tym względzie strasznego pecha (pamiętacie ten koszmarek?) . Wszystko ma się zmienić wraz z wysokobudżetowym obrazem „The First Avenger: Captain America”. Obrazem do którego wciąż nie znaleziono godnego odtwórcy tytułowego Kapitana.

Zanim Steve Rogers został Kapitanem Ameryką był cherlawym studentem sztuk pięknych. Gdy wybuchła Druga Wojna Światowa jak każdy porządny obywatel postanowił zaciągnąć się do wojska ale z powodu kiepskiego stanu fizycznego został odrzucony.  Pomoc przyszła w osobie pewnego amerykańskiego oficera, który zaproponował Rogersowi udział w tajnym projekcie naukowym „Odrodzenie” polegającym na stworzeniu super silnych i wytrzymałych żołnierzy. Po rygorystycznym treningu fizycznym i zażyciu „serum superżołnierza” wystawiono chłopaka na działanie tzw. promieni Vita, które aktywowały wspomniane serum w jego organizmie. Dzięki temu stał się silniejszy i zwinniejszy niż przeciętny człowiek. Tak właśnie narodził się tytułowy superbohater, który od tej pory pełnił rolę symbolu propagandowego dającego łupnia nazistom jak i aktywnego agenta amerykańskiego wywiadu.

Pierwsze informacje na temat castingu pojawiły się pod koniec lutego gdy w internecie opublikowano listę faworytów. Wśród  nich były takie nazwiska jak: Mike Vogel („Cloverfield”), Scott Porter (serial „Friday Night Lights”), Patrick Flueger (serial „4400”), Michael Cassidy (serial „Smalville”) a także Garrett Hedlund („Tron Legacy”) i serialowy Dean Winchester – Jensen Ackles („Supernatural”). Jednak to dwa ostatnie nazwiska miały jakoby największe szanse (i wywołały największe kontrowersje) – John Krasinski (serial „The Office”) i Chace Crawford (serial „Gossip Girl”). Jak widać dominowali „młodzi, ładni, serialowi” oprócz (wyglądającego jak kartofel) Johna Krasinskiego. I o ironio, w „fazie drugiej” etapu castingowego to właśnie Pan Kartofel zaczął prowadzić w rankingu, ku ogólnemu „WTF?” fanów komiksu i wszystkich zainteresowanych.

Na szczęście ku wielkiej uldze fanów przewaga Krasinskego była sporo przesadzona i listę nazwisk zawężono do: Mike’a Vogela, Garrett Hedlunda (moich osobistych faworytów) i uzupełniono o nowy nabytek – Chrisa Evansa („Fantastic Four”).

Potem zrobiło się straszniej. Dane Cook wyćwierkał, iż brał udział w eliminacjach do roli (jednak ja uważam że to był kolejny nieśmieszny żart tego „komika”) a w doniesieniach prasowych zaczęły pojawiać się takie kuriozalne nazwiska jak Ryan Phillippe („Cruel Intentions”) i pan Drewno Channing Tatuum („G.I. Joe: Rise of Cobra”).

W tym samym czasie doniesiono, iż na odtwórcę przeciwnika Kapitana Ameryki, Red Skulla optuje się Hugo Weavinga (moim zdaniem wyjątkowo trafny wybór obsadowy) a o rolę żeńską ubiegają się Kiera Knightley, Emily Blunt i Alice Eve.

Ostatnio po raz kolejny doniesiono, iż eliminacje zostały zawężone do trzech nazwisk: Chrisa Evansa, Channinga Tatuuma i świeżaka Sebastiana Stana (znowu „Gossip Girl”). Obecnie największe szanse ma Pan Płonąca Pochodnia – wybór, który mnie osobiście ani ziębi ani grzeje. Wolałabym jakieś mało znane nazwisko (tak jak w przypadku choćby „Thora”) a nie aktora, którego gęba za bardzo kojarzy mi się z jego poprzednimi filmami przez co będzie dla mnie „Chrisem Evansem grającym Kapitana Amerykę” a nie Kapitanem Ameryką. No ale kto wie? Może to nie koniec obsadowych spekulacji i za parę dni ponownie zaskoczy się nas kolejnym kontrowersyjnym wyborem speców od castingu? Byle nie Samem Worthingtonem…

Dodaj komentarz