„Two Cars, One Night” to skromny film. Mały jak jego bohaterowie i tak samo urzekający.
Taika Waititi to dość mało znany reżyser z Nowej Zelandii, kojarzony w Polsce głównie za sprawą szalonej komedii „Orzeł kontra Rekin”. W 2003 nakręcił jednak kameralny film krótkometrażowy, dzięki któremu zyskał światowy rozgłos i nominację do Oscara.
Lata 60-te. Mały parking, przed jednym z przydrożnych pubów. W dwóch samochodach siedzą dzieci czekające na swoich rodziców. Jak wiadomo, dzieciaki szybko się nudzą, ale równie szybko nawiązują nowe znajomości. Początkowa „ostra” wymiana zdań miedzy chłopcem a nieznajomą dziewczynką, zamienia się w szczenięce zauroczenie.
To co urzeka najbardziej w filmie Waititi to zdjęcia. Piękne, nastrojowe kadry dodają tej niewinnej (i dość trywialnej) historii tajemniczości i onirycznego charakteru.