Najnowszy film Jonathana Glazera prawdopodobnie podzieli i widownię i krytyków. Jedni będą go kochać, drudzy nienawidzić.
Jeśli chodzi o mnie, to „Under the Skin” ujął mnie swoją niepokojącą atmosferą i hipnotyczną muzyką Miki Levi. To jeden z tych filmów, które oddziałują mocniej na poziomie audio-wizualnym niż fabularnym. Dla wielu może to być oczywiście sporą wadą. Niemniej jednak, warto go zobaczyć choćby ze względu na nietuzinkową rolę Scarlett Johansson.
Dziwaczny, tajemniczy i mocno intrygujący to film. Nową zapowiedź można opisać dokładnie takimi samymi słowami:
httpv://youtu.be/NoSWbyvdhHw