Życie po raz kolejny szokuje bardziej niż fikcja
Czytając „Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona, nikt nie mógł przewidzieć, iż literacka fikcja kilkanaście lat później stanie się okrutną rzeczywistością. Nie miało to jednak miejsca w Szwecji ale Danii, w 2017 roku gdy na jaw wyszły szokujące fakty dotyczące morderstwa młodej dziennikarki Kim Wall.
„The Investigation” jest pieczołowitą rekonstrukcją tej sprawy, jednak sposób w jaki podchodzi do tej historii, pozornie typowej „scandi noir”, wywraca utarte schematy kryminałów nie tylko tych z chłodnej Północy. Cała uwaga serialu skupiona jest wyłącznie na ekipie śledczych, nigdy nie widzimy samej zbrodni ani nie poznajemy osobiście mordercy (to ostatnie akurat jest doskonałym posunięciem, ponieważ Peter Madsen miał wystarczająco sporo fejmu w mediach gdy o sprawie zrobiło się głośno. Tutaj staje się taką „zjawą”, którą ciężko schwytać). Najważniejsze staje się ustalenie co dokładnie i jak zaszło, zebranie dowodów i przede wszystkim skazanie winnego. Serial świetnie ukazuje absurd prawa: wszyscy doskonale wiedzą, iż podejrzany jest winny popełnionej zbrodni, jednak droga od oskarżenia do gwarantowanego skazania jest długa i kręta (morderca notorycznie zmienia zeznania, co jest totalnie legalne a prokurator podczas konsultacji skutecznie odrzuca pieczołowicie zebrane dowody, gdyż są niewystarczające lub zbyt poszlakowe).
Takie przedstawienie całej historii sprawia, iż najważniejszym elementem serialu jest wytrwałość i towarzysząca temu frustracja. Nie brakuje tu też bolesnego realizmu i przede wszystkim sporej dawki humanizmu. Twórcy podchodzą do ofiary i tego co zaszło z niezwykłym wyczuciem i sporym szacunkiem, co najlepiej określiła dziennikarka Guardiana nazywając „The Investigation” elegancką historią o obrzydliwej zbrodni.Widać, iż Tobias Lindholm (scenarzysta „Polowania” Thomasa Vinterberga i autor „Porwania”) chciał oddać hołd nie tylko samej ofierze i jej rodzinie ale przede wszystkim ludziom zaangażowanym w sprawę ujęcia jej mordercy: policjantom, prokuraturze, technikom, nurkom, naukowcom i innym specjalistom. Ich wkład i niestrudzoną dedykację kreśli niezwykle empatycznie, ciężko im nie współczuć ale też i nie podziwiać. Najlepiej zilustrowane jest to przez pracę nurków, którzy musieli przeczesać gigantyczną połać wody w poszukiwaniu fragmentów zwłok, rzeczy ofiary i narzędzi zbrodni. Poświęcony jest temu cały odcinek, który podejrzewam może odrzucić wielu, gdyż pokazany jest tam pieczołowity i bardzo skomplikowany proces takich poszukiwań, które przy ciągłych zmianach wiatru i prądu, mylnych tropach psów do wywąchiwania zwłok (praca tych czworonogów to w ogóle coś niesamowitego) jest dosłownym szukaniem igły w stogu siana. I kiedy w końcu następuje przełom, ulga i satysfakcja bijąca z ekranu naprawdę chwyta za serce.
Nie byłoby to tak skuteczne gdyby nie świetnie poprowadzony scenariusz. Lindholm pisząc swoją historię konsultował się z głównym śledczym (w którego w serialu wciela się Soren Malling) a także z rodziną zmarłej, ponieważ zależało mu na jak największym autentyzmie (co ciekawe, wielu statystów w serialu to ludzie którzy faktycznie brali udział w tamtym dochodzeniu a psa aktorów wcielających się w rodziców Kim, gra prawdziwy futrzak państwa Wallów). Konstrukcja ma specyficzne tempo, które pewno wielu określi jako „ślimacze” dodatkowo zarzucając serialowi „nudę”. Absolutnie się z tym nie zgadzam: to slow burner o sprawie, której okoliczności są na tyle fascynujące i niesamowite, iż każdy trop i każdy przełom jest niczym nowy element układanki, która powoli ale skutecznie składa się w upragnioną całość. Mi w serialu nie brakowało napięcia pomimo tego, iż znałam okoliczności tej głośnej sprawy (Lindholm doskonale wie jak je dawkować i kończy odcinki tak, że chce się od razu odpalać następny. Zaczęłam go oglądać o jedenastej w nocy i skończyłam nad ranem!). Nawet zwykłe rozmowy ukazują horror i tragedię tej zbrodni – jedną z lepszych jest ta pomiędzy policjantem a prokuratorem o tym jak mocno przypadkowe dla ofiary było to całe potworne zdarzenie. Scenariusz Lindholma wciąga, wstrząsa, trzyma za gardło i przede wszystkim podkreśla ludzki hart ducha, oddanie i trud prowadzenia takiej nie łatwej sprawy. Dla mnie to rzecz wybitna na polu dramatów kryminalnych, dzięki swojemu podejściu, realizacji i niezwykłym talencie Lindholma do umiejętnego i wyczulonego opisywania ludzkich historii. Mój zdecydowany kandydat do tytułu serialu roku.
PS Netflix do swojej oferty zakupił emitowany na zeszłorocznym Sundance dokument „Into the Deep” opowiadający o Peterze Madsenie (premiera miała być w tym roku ale z powodu kilku prawnych nieścisłości – kilka osób nie wyraziło pisemnej zgody na filmowanie – rzecz będzie trzeba przemontować). Będzie to z pewnością ciekawe uzupełnienie do tej historii.