Tak sobie przeglądając filmografię Gary’ego Oldmana z niemałym zdziwieniem zdałem sobie sprawę, że aktor ten już od około piętnastu lat jedzie właściwie na swoim nazwisku. „Leon”, „JFK”, „Dracula”… kiedyś Oldman to była marka. Od połowy lat dziewięćdziesiątych to jednak równia pochyła, a role w Batmanach czy Harry Potterach wcale niekoniecznie mu pomagają w powrocie do elity. I absolutnie nie sądzę aby także „Rain Fall” Maxa Mannixa w jakikolwiek sposób znowu wywindował Gary’ego Oldmana na szczyty, ale sam film wzbudził we mnie pewne zainteresowanie.
Fabułę oparto na podstawie jednej z powieści Barry’ego Eislera o przygodach Johna Raina, amerykańsko-japońskiego płatnego zabójcy (w tej roli Kippei Shiina, znany z badziewnego „Shinobi” i przyzwoitego „Reincarnation”). W „Rain Fall” mężczyzna ów zmuszony będzie chronić córkę jednej ze swoich ofiar przed zabójcami nasłanymi przez CIA. Główną rolę kobiecą zagra piękna Kyôko Hasegawa. Co, jak, dlaczego i jaką w tym wszystkim rolę odgrywa Oldman pewnie później wyjdzie w praniu. Interesująca wydaje się osoba reżysera – Max Mannix to od kilkunastu lat mieszkający w Japonii Australijczyk, który współreżyserował oryginalny singapurski melodramat „Dance of the Dragon”, oraz był scenarzystą „Tokyo Sonata” – inspirowanego twórczością Ozu filmu mistrza Kiyoshi Kurosawy. Tak więc rozpiętość zainteresowań Mannixa chyba całkiem spora, co może wróżyć pewne nadzieje, że „Rain Fall” okaże się choć odrobinę niebanalny. Tymczasem krótka zajawka – zobaczymy co z tej kulturowej mieszanki wyjdzie.
Tweet
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz