Czym jest „Automatons”? Hołdem dla kiczowej maestrii kina s-f lat 50. Psychodeliczną, rozedrganą paradą czarno-białych klisz. Postapokaliptycznym, wizualnym krewniakiem 'Pi’ Aronofskiego. Przekonajcie się sami: do obejrzenia mamy dla was cały, 80-minutowy film.
Reżyser, James Felix McKenney, tak opisuje swoje inspiracje:
„Automatons” jest praktycznie w całości zainspirowane przez rzeczy które oglądałem w dzieciństwie, na małym, śnieżącym, czarno-białym telewizorze. „Doctor Who”, „The Prisoner”, „Matinee at the bijou”, „Noc żywych trupów”, klasyki Hitchcocka a także horrory Universalu.
Cóż można powiedzieć: jest to doskonale widoczne w samej formie filmu, w bezpretensjonalności niskobudżetowej produkcji. Jednak ma to jakiś niezaprzeczalny urok.
Strona oficjalna: www.deathtotheautomatons.com
[via CHUD]