Angole znowu zdecydowali się zmiksować horror z wojną. Było „Deathwatch”, był „The Bunker”, teraz nadszedł czas na „The 4th Reich”. Reżyser tego filmu, Shaun Robert Smith opowiada nam o pomyśle na „Czwartą Rzeszę”, o współpracy z Tomem Savinim… Mówi też dlaczego jego film będzie lepszy od wspomnianych wyżej produkcji.
Wiem, że „The 4th Reich” to jakby rozszerzona wersja Twojej krótkometrażówki zatytułowanej „The Soldier”. Czemu zdecydowałeś oprzeć swój pierwszy długi film na tym samym pomyśle? Czułeś, że nie został on w pełni wykorzystany?
Na początku „The Soldier” miał być swego rodzaju testem pomysłu w konfrontacji z publicznością. Rezultat przekroczył nasze oczekiwania, film wyświetlano nawet w brytyjskich kinach i dystrybuowano na DVD, także za granicą. To wszystko spowodowało, że ludzie zaczęli czekać na pełny metraż – znany brytyjski producent poprosił mnie o napisanie scenariusza. Natomiast sama idea „The 4th Reich” wywodzi się z filmu, który nakręciłem na studiach w 1998, zatytułowanego „AWOL to Horror”. To był eksperyment i jednocześnie zaczątek konceptu, który przez lata mocno ewoluował. Akcja AWOL działa się podczas konfliktu wietnamskiego i obracała sie wokół teorii spiskowych.
Ktoś kiedyś napisał o „The Soldier”, że to „siarczysty cios w twarz”. Naszym zamierzeniem jest aby „The 4th Reich” stało się „brutalnym, niepohamowanym łomotem po jajach”.
Podstawą Twojej historii są nieludzkie eksperymenty doktora Mengele i ich skutki. Czy ma to wszystko jakieś naukowe odzwierciedlenie w rzeczywistych badaniach Mengele, czy to w stu procentach fikcja?
Przerażający jest fakt, że Hitler naprawdę wierzył w stworzenie rasy nadludzi. Większość ludzi uważa, że opierałoby się to na blond włosach i błękitnych oczach, tak naprawdę jednak Hitler był mocno zafascynowany okultyzmem i polecił doktorom takim jak Mengele badania nad wskrzeszaniem zmarłych. „Kiedyś martwy, dziś znowu ruszasz w bój”. Historia w „The 4th Reich” oparta jest właśnie na tych badaniach. Taki „co by było gdyby” scenariusz.
Czego właściwie możemy się spodziewać? Czy „The 4th Reich” stawia bardziej na ciemny, ciężki i opresywny klimat, czy raczej na krwawą rozrywkę? A może coś pomiędzy?
Pierwotnie chciałem nakręcić naprawdę przerażający film o zombie, chciałbym jednak powstrzymać się od używania słowa na „z”, gdyż spłyca ono nieco temat. Mój film to w głównej mierze film wojenny, tyle że wydarzenia w nim przedstawione kierują bohaterów w stronę niewyobrażalnego horroru. Można „The 4th Reich” uznać jako eksplorację strachu oraz ostatecznego zepsucia gatunku ludzkiego. Naziści są tu jakby alegorią jakiejkolwiek formy władzy. A o strachu mówię tu jako o czymś, co nie może być ignorowane, gdyż to jest właśnie element który może być postrzegany jako ten budzący „zło” w każdym z nas. A poza tym całość kręcimy też w 3D, co na pewno doda filmowi intensywności. Właściwie wszystkiego tu po trochu – znajome twarze, gore, naziści, eksplozje, czołgi i od cholery krwi – a to wszystko tylko w pierwszych dziesięciu minutach.
Wiem, że w jednego z bohaterów wciela się Tom Savini. Nie zapytam o to jak się spotkaliście, lub jak rozpoczęła się Wasza współpraca, bo pewnie każdy o to pyta. Zamiast tego chciałbym zapytać o jego postać – na fotografii, którą widziałem na oficjalnej stronie wygląda jednocześnie strasznie i groteskowo. Możesz o nim opowiedzieć? Kim jest Standartenfuhrer i jaka jest jego rola w całej historii?
Tom jest moim idolem. Byłbym głupi nie zapraszając go na pokład. Po przeczytaniu scenariusza Tom od razu załapał o co chodzi w naszym projekcie i w tej chwili jest w stu procentach weń zaangażowany. Postać Standartenfuhrera oparta jest na prawdziwym człowieku – Oskarze Dirlewangerze. Nie będę Cię nudził (czy zniesmaczał) szczegółami, ale Dirlewanger to kawał psychopaty, który był odpowiedzialny za największe zbrodnie wojenne XX wieku. Tom zagra w scenie wraz z Simonem Bamfordem (jednym z Cenobitów w dwóch pierwszych częściach „Hellraisera”) oraz jeszcze jedną legendą horroru, której nazwiska jeszcze nie mogę ujawnić. Perspektywa ujrzenia Toma Saviniego jako nazisty na pewno zaostrzy apetyt najzagorzalszych fanów horroru.
Sporo w ostatnich latach pojawiło się horrorów nasyconych nazistowską symboliką („The Bunker”, „Outpost”, „Dead Snow”, by wymienić tylko kilka). Jak myślisz, co jest tak atrakcyjnego w łączeniu strasznych, nadnaturalnych historii z taką właśnie symboliką?
„Kultura” nazistowska jest symbolem czystego zła i dlatego łatwo ją identyfikować z czarnymi charakterami w filmach. W końcu byli odpowiedzialni za najstraszniejsze wydarzenia jakie widział ten świat. „The 4th Reich” nie skupia się jednak wyłącznie na nazistach, lecz wykorzystuje ich jako środek do osiągnięcia prawdziwego horroru. Widzimy Niemców w ich najsłabszym momencie, wycofujących się po D-Day. Wraz z „The 4th Reich” zapuszczamy się o wiele dalej niż filmy, które wymieniłeś. Wszystko się zgadza w kwestiach historycznych, zresztą zatrudniliśmy nawet najlepszych historyków, aby mieć pewność, że wszystko będzie autentyczne – od samych wydarzeń na kostiumach skończywszy.
Nie uważasz, że dla niektórych wystarcza sam horror Drugiej Wojny Światowej i ktoś mógłby mieć coś przeciwko filmom takim jak Twój? Wiesz, coś w stylu „Do diabła, naziści zabili mojego dziadka, a ci kolesie jaja sobie z tego robią!”?
Tak po prawdzie nasz film prezentuje raczej poważne podejście do tematu. Oczywiście znajdą się osoby, którym nie przypadnie on do gustu, ale przecież z każdym filmem tak jest. Na pewno mamy swój target, ale lubimy myśleć, że uda nam się uwieść fanów różnych gatunków. Naziści naprawdę są tu tylko jednym z elementów symbolizujących interesującą sytuację w jakiej znajdą się bohaterowie. Większość ludzi na pewno zauważy, że lekko naginamy prawdę. Ale jeśli uda nam się ukazać okropność II WŚ następnym pokoleniom, to będzie nasz mały wkład w upewnienie się, że ofiary nie zostaną zapomniane.
Co sądzisz o wspomnianych przeze mnie filmach? Może masz jakiś ulubiony „horror wojenny”?
Musiałbym się cofnąć do „Zombie Lake”, w którym nazistowscy zombie wyłaniali się z jeziora. Lubię ten film, co prawda mało w nim gore, ale zapadł mi w pamięć. Podobnie jak klasyki: ‘The Beyond’, ‘Burial Ground’, ‘Dawn of the Dead’ etc. Chciałbym moim filmem przywrócić ich „mięsisty” charakter, wskrzesić ducha lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Myślę, że w filmach, które wymieniłeś czegoś brakuje. Lubię je, ale nic ponadto. A tak w ogóle, to horror i film wojenny to moje dwa ulubione gatunki filmowe, zatem dlaczego ich nie połączyć?
Masz już jakieś plany „postczwartorzeszowe”? Wiesz już czy Twój następny film to znowu będzie horror? A może młodzieżowa komedia albo melodramat dla odmiany?
Zdecydowanie mam. „The 4th Reich” od początku planowane jest jako trylogia, którą producent Philip Morris i ja mamy zamiar ukończyć w przeciągu pięciu lat. Każda część trylogii będzie jednak kompletnie inna od pozostałych, będzie dotykała innych kwestii. A poza tym chcę nadal robić kino gatunkowe. Mam już nawet kilka szkiców kolejnych fabuł. Czas pokaże co będzie dalej.
Dzięki za rozmowę.
www.facebook.com/home.php#/group.php?gid=46096288110&ref=ts