Na najnowsze dzieło Kanye Westa można patrzeć różnie. Czy to ponad 30 minutowy teledysk czy już może film krótkometrażowy? Czy treść ma tu w ogóle jakiekolwiek znacznie (i jeśli tak to co autor miał na mysli?), czy może ważniejsza jest forma a przede wszystkim podkład muzyczny? Czy ego tego artysty może być jeszcze większe?! Jakkolwiek oceniać „Runaway” przyznać trzeba, że pod względem wizualno-muzycznym jest interesująco choć fabularnie już nie do końca…
„Runaway” to debiut Westa na polu filmowym, bo choć historię wymyślił jeden z bardziej uznanych twórców teledysków – Hype Williams – to za reżyserię odpowiada już sam artysta. Obraz jest swoistym dodatkiem do najnowszej płyty piosenkarza „Dark Twisted Fantasy” będącej częścią „Good Music Fridays” – inicjatywy polegającej na tym, iż West wypuszcza co Piątek nowy utwór (i tak aż do Bożego Narodzenia).
Tweet
wow…jestem oczarowany muszę przyznać… na pewno „film” ma wiele niedociągnięć jednak w moim odczuciu to kolejny piękny projekt, który wart był swojego nakładu (tak samo jak clip „stronger”) zaczynając od świetnych ujęć i niesamowitej gry kolorem na doborze modelik kończąc. Muzyka jest świetna i przeniosła mnie w iście bajkowy świat, którego jeszcze w rzeczywistości nie miałem możliwości obejrzeć może dlatego tak łatwo zrozumieć i odczytać uczucia „anioła: :-D Jestem Jak najbardziej na tak i polecam wszystkim ten West’owski twór :-D
To jest po prostu słabe jeśli na to patrzeć jak na krótkometrażowy film. Jasne, że jest parę klimatycznych ujęć i dobra muzyka, wszystko jest profesjonalnie i porzadnie zrobione, jednak o takim czymś jak wiarygodne aktorstwo, spójność i sens możemy zapomnieć. Przez większość czasu miałem wrażenie że oglądam dzieło dzieciaka podjaranego filmami, któremu forsa spadła z nieba i może sobie nakręcić co chce i jak chce – przesadzone ujęcia wybuchów, kobieta z ciałem jak wyrzeźbionym. Gdyby to pociąc i zrobić z tego kilka teledysków to jest ok, ale łączenia tego w jedną całość nie widzę.
Chyba się nie do końca zgadzam. Owszem całość nie ma głębszego przesłania i tym bardziej spójności jednak moim zdaniem w tej długiej wersji fajnie wciąga i przemyca całokształt muzyczny widzowi a nie tylko pojedyncze utwory. Tym bardziej, że West nie jest pierwszym artystą muzycznym, który połakomił się na taką wersje promowania swojej muzyki…zachęcam do obejrzenia „Rhythm City” w wykonaniu USHERA lub ” Trapped in the closet ” R Kelly’ego (tu polecam podejście z dużym dystansem).
Jakby kogoś interesowała „poważno/niepoważna” analiza tej historii to klikać tutaj: http://jezebel.com/5672719/kanye-wests-crazy+ass-film-a-detailed-analysis/gallery/?skyline=true&s=i
Analiza jest świetna! :-))