„Brave” – rude włosy idą w parze z temperamentem

Feminizacja kina przybiera różne postacie. W ramach hollywoodzkiego nurtu kina akcji najczęściej chodzi o wykorzystanie wdzięków pań, by uatrakcyjnić filmy wizualnie (idealnym przykładem są choćby serie „Underworld” i „Resident Evil”, czy też niedawny „Sucker Punch”). Trend ten zaczął się jednak odbijać rykoszetem. Już nawet Królewna Śnieżka portretowana jest jako niezłomna wojowniczka, a Pixar zaprezentował właśnie pierwszy w swojej historii film, którego głównym bohaterem jest przedstawicielka płci pięknej.

I tym razem rzecz de facto dotyczy feminizacji w jej najprostszej postaci – zrzuceniu więzów norm społecznych i walce o możliwość kreowania własnego losu. Aby sprawę ubarwić, historia rozgrywa się w średniowiecznej Szkocji, a więc czasach (i miejscu), gdzie patriarchat miał się bardzo dobrze.

httpv://www.youtube.com/watch?v=TEHWDA_6e3M

Reżyserem filmu jest Mark Andrew, który kilka lat temu zadebiutował szortem „One Man Band„. Trzeba przyznać, że stanął przed trudnym zadaniem. Wizualnie „Brave” dość mocno przypomina „Jak wytresować smoka” i na pierwszy rzut oka nie posiada tego nimbu wyjątkowości, który charakteryzował większość poprzednich filmów Pixara. Tytułami takimi jak „Potwory i spółka”, „Wall-E” i „Odlot” Pixar podniósł poprzeczkę tak wysoko, że czasem sam ma problem z jej przeskoczeniem… A oczekiwania fanów (w tym moje) są ogromne.

Premiera: 12 czerwca 2012

Dodaj komentarz