Co tam Panie w SF słychać?


Ex-Machina-Movie+(1)

Obrodziło ostatnio zwiastunami do filmów science-fiction. Nie omieszkałam przyjrzeć się  im bliżej. Jak zwykle jest parę filmów na które warto czekać i parę których oglądanie można zakończyć już na zajawce.

Mad Max: Fury Road

Strasznie czekam ale i też strasznie się boję, iż tak świetne zwiastuny to jedna wielka podpucha, a sam film okaże się kolejnym miernym wysokobudżetowcem, napisanym pod bezmyślną publiczkę. Nowa zapowiedź miażdży z kaaaażdej strony. Śmiało stwierdzam, iż to jeden z lepszych zwiastunów jakie widziałam w tym roku. Oby film chociaż połowie dostarczył takich wrażeń jak oglądanie samej zapowiedzi!

 

Vice

Czy Bruce Willis spłaca jaką hipotekę, alimenty czy może ktoś ma na niego jakiegoś haka? Tylko w ten sposób jestem w stanie wytłumaczyć jego udział w „Vice” (a o udziale Thomasa Jane’a dowiedziałam się dopiero z napisów końcowych!). Film z kategorii „takie tam badziewie znalezione w koszu z przecenionymi DVD w lokalnym supermarkacie”.

Ex Machina

Jeśli „Vice” jest na szarym końcu filmów o inteligentnych i seksownych robotach to mam nadzieję, iż „Ex Machina” będzie na jego początku. Wyreżyserowany i napisamy przez Alexa Garlanda scenarzystę między innymi „Sunshine” i „28 Dni Później” opowiada o młodych programiście biorącym udział w eksperymencie nad Sztuczną Inteligencją, gdzie jednym ze sprawdzianów jest słynny test Turinga. Pewnie byłoby mu łatwiej gdyby owa AI była nieco brzydsza…  A tak serio pomysł może nie oryginalny ale intrygujący, szczególnie, iż „Ex Machina” podobnie jak chociażby „Moon” to przyklad „intymnego science-fiction”, gdzie postacie i ich dramaty są ważniejsze niż rozmach i gadżety. W dodatku obsada na plus jak i design / ogólna estetyka. Czekam.

 

Iron Sky 2: The Coming Race

Jedynka byla sympatycznym żartem, dwójka zapowiada się już na ostrą parodię…wszystkiego. Czego tu nie ma? Dinozaury, Adolf, Reptilianie, tańczący Putin, Zombie Jezus. Matko, nie za dużo tego jak na jeden film?! Jedno jest pewne: najlepiej i tak wyjdzie na tym Laibach.

Jurassic World

Z jednej strony, oglądając zwiastun nowego Parku Jurajskiego  moje wewnętrzne dziecko przebiera z radości nóżkami. Z drugiej zaś, cyniczny dorosły krzywi się okrutnie na myśl o tym, iż kolejny fajny film z czasów dorastania zostanie brutalnie przemielony na dolary i wypakowany CGI po ostanie kadry. Niby fajnie, że Chris Pratt w obsadzie (przecież on jest taki awesome), ale mnie nie porwał w „Strażnikach Galaktyki”, więc wątpię czy tu da radę.

 

Terminator: Genisys

Marzy  mi się wehikuł czasu, żeby cofnąć się do przeszłości i jakoś uniemożliwić narodziny osoby odpowiedzialnej za pomysł tego kuriozum.

PS. I tej od potwornego tytułu też!

Chappie

O, remake „Krótkiego Spięcia”! Hugh Jackman wciela się w złego typa (plus za fryz!) a członkom The Antwoord ewidentnie znudziło się granie we własnych teledyskach. Chciałabym doczekać filmu Neila Blomkampa w którym nie ma A) Science-Fiction B) Południowej Afryki C) Sharlto Copley’a. Z drugiej strony, może się czepiam, bo  przecież „Chappie” wygląda dość sympatycznie, ale… widmo „Krótkiego Spięcia” trochę mi tu przeszkadza.

Star Wars: The Force Awakens

Wiadomo, wszyscy  strasznie ekscytowali się tym teaserem i analizowali go klatka po klatce. Powstało mnóstwo teorii, domysłów i przypuszczeń, a że to film J.J Abramsa to pewnie połowa z nich jest nic nie warta. Moje odczucia są identyczne jak przy „Jurassic World” więc jestem sceptyczna przez duże S. Pomysł z mieczem choć strasznie efekciarski uważam za totalnie idiotyczny (przecież to niepraktyczne jest okropnie! Co ciekawe, mój idol Stephen Colbert ma w tej kwestii odmienne zdanie) ale ciekawa jestem eklektycznej obsady ( głównie Adama Drivera, niezły skok: od „Girls” do „Odległej Galaktyki”:)

 Black Mirror: White Christmas

Serial science-fiction stworzony przez Charlie Brookera (dla tych nie znających tytułu) najłatwiej można scharakteryzować jako współczesną „Strefę Mroku”, gdzie zamiast kosmitów i potworów, głównym „strachem” jest technologia i nasze uzależnienie od niej. Do tej pory powstały dwa sezony a już dziś premierę będzie miał jeden odcinek specjalny, w którym to oprócz brytyjskiej obsady (Rafe Spall i Oona Chaplin) zobaczyć będzie można także Jona Hamma (co jest miłym bonusem do i tak bardzo dobrej serii). Nawet kiedy odcinki „Black Mirror” są słabe to i tak są lepsze niż większość produkcji z „esefowego” podwórka, więc jest to pozycja obowiązkowa.

 

 

 

 


Dodaj komentarz