Zawsze z zaciekawieniem przyglądam się małym, niezależnym produkcjom s-f. Powód jest prosty: ich twórcy nie mają wyjścia, nie przyciągną widzów błyskotkami. Jedyna broń jaką mogą się posłużyć to POMYSŁ. Rzecz (wydawałoby się) niezbędna kinu spod szyldu fantastyki naukowej.
Jedną z takich produkcji był „Primer”, który na swoją modłę wykorzystał oklepany motyw wehikułu czasu. „Phasma Ex Machina”, choć kręcony w podobnej manierze, zajął się rekwizytorium… spirytystycznym. Przerobieniem wszelkich przywołujących duchy tajemniczych stolików i wirujących talerzy na formę techno-gadgetu. Trzeba dodać, że całkiem sprawnie działającego techno-gadgetu…
Strona oficjalna (blog): http://phasmamovie.com/