Czy Fassbender i McQueen ponownie wstrząsną widzami?

„Hunger” Steve’a McQueena to jeden z mocniejszych debiutów filmowych ostatnich lat. Obraz, który boleśnie wstrząsa widzem, nie pozostawiając go obojętnym na długo po seansie. To także doskonały przykład wyjątkowego artyzmu w sposobie prezentowania dość brutalnej tematyki, jak i przełomowa rola Michaela Fassbendera. Nic więc dziwnego, iż wspomniani panowie postanowili połączyć siły w kolejnej produkcji.

„Shame” to historia trzydziestoparoletniego Brandona (Michael Fassbender), mieszkańca Nowego Jorku i zaawansowanego seksoholika. Pewnego dnia jego „monotematyczną” egzystencję zaburza przyjazd młodszej siostry (Carey Mulligan), która niedługo potem wprowadza się do jego mieszkania. Jej pobyt nie tylko wprowadza wiele komplikacji, ale także zmusza go do rozliczenia się z bolesną przeszłością.

Trzeba przyznać, iż motyw przewodni „Shame” – seksoholizm – to zagadnienie dość rzadko prezentowane w kinie (ostatnio całkiem udany okazał się „Choke” z Samem Rockwellem), a znając sposób w jaki McQueen obchodzi się z niewygodną tematyką, wielu zapewne uzna film za kontrowersyjny lub skandaliczny. Mimo wszystko (z tego co piszą pierwsi festiwalowi recenzenci) „Shame” to przede wszystkim kolejna, świetna rola Fassbendera (a tych nigdy za mało!). To również przykład na to, iż artystyczne pochodzenie McQueena i jego niezwykła dbałość o produkt końcowy (choćby pieczołowitość z jaką przygotowuje poszczególne ujęcia) gwarantują, iż ich nowa, wspólna produkcja stanie się doznaniem nie mniej poruszającym niż „Hunger”.

Podczas festiwalu w Wenecji zaprezentowano krótki klip z filmu (pojawia się około 2:30)

httpv://www.youtube.com/watch?v=NrEsI3Nj1gc&feature=player_embedded

[za Indiewire]

Dodaj komentarz