Troy Nixey to kanadyjski filmowiec, który podobnie jak Shane Acker i Neill Blomkamp, za pomocą krótkometrażówki wykupił sobie bilet do Hollywood. I również on ma potężnego patrona. Ackerowi pomocy udzielił Burton, Blomkampa wsparł Jackson. Do Nixey’a rękę wyciągnał nikt inny jak Guillermo Del Toro. Dlaczego? Zobaczcie sami.
„Latchkey’s Lament” to interesujące połączenie steampunku z sztafażem typowo baśniowym. Swoisty mariaż filmów duetu Jeunet-Caro jak i disney’owskich produkcji. Nic dziwnego, że Del Toro zlecił reżyserię rimejku „Don’t be afraid of the dark” właśnie Nixey’owi. Facet ma talent.
Strona oficjalna: www.latchkeyslament.com
[via Cinematical]
Tweet
Niemiłosiernie złe to jest. Jeśli po tym filmiku kolesiowi powierzono z miejsca reżyserię poważnego dzieła, to Del Toro powinien odstawić swoje prochy, bo coś tu nie teges. Realizacja i owszem, może się podobać, ale fabuła jest żenująca, a całość o połowę za długo. Brak tu też klimatu, oryginalności i jakiejkolwiek wizji. Poza dziwacznym klucznikiem nie ma tu zresztą nic godnego uwagi.