Giallo po amerykańsku?
Archiwa tagu: fotografia
Tell-Tale
Co mają ze sobą wspólnego Edgar Allan Poe, Apple iPad i kino noir? Jeśli chcecie wiedzieć to zapraszam do rozwinięcia wpisu.
Egor Abramenko i jego szorty
Egor Abramenko to młody rosyjski twórca, który zmajstrował dwa interesujące i warte uwagi szorty. Jego krótkometrażowy debiut „The Collector” to historia zainspirowana powieścią Johna Fowlesa o tym samym tytule. Sposób filmowania, klimat jak i kolorystyka użyta w owym mrocznym szorcie przywodzi na myśl „Siedem” i „Oldboya”. I jest to raczej komplement a nie zarzut. Natomiast „Polaroid Love” skupia się na miłosnych cierpieniach pewnego filmowego geeka próbującego uporać się z rozstaniem. Nastrój całej opowieści jest zdecydowanie lżejszy niż „The Collector”. Abramenko zmienia filmową skórę i tym razem proponuje inny sposób filmowania zainspirowany przez „Control” Antona Corbijna. Ciekawe jaką estetyką urzeknie nas twórca w następnym swoim projekcie?
I miło byłoby gdyby ktoś wreszcie dał mu szansę na nakręcenie filmu długometrażowego.
Oba szorty do obejrzenia poniżej (lub w lepszej rozdzielczości tutaj)
Gelatin Silver, Love
Kazumi Kurigami to jeden z najwybitniejszych japońskich fotografów, który ostatnio postanowił spróbować swoich sił na polu filmowym. Jego reżyserski debiut zatytułowany „Gelatin Silver, Love” to historia mężczyzny, który zostaje wynajęty w celu fotografowania i nagrywania poczynań pewnej tajemniczej kobiety. Wraz z rosnącym stosem nagrywanych przez niego kaset rośnie również fascynacja podglądanym celem. Ogarnięty obsesją na punkcie enigmatycznej piękności dąży do poznania prawdy o tym, kim owa piękność jest.
Oglądając zwiastun bez wątpienia można zauważyć, iż ma się do czynienia z wykwalifikowanym fotografem. Kadry zachwycają kompozycją a sam tytuł filmu to nawiązanie do starej metody (używanej do dziś) związanej z procesem powstawania zdjęcia. Bromek srebra – w postaci subtelnej zawiesiny w żelatynie – rozprowadzony jest cienką warstwą na celuloidzie lub szkle tworząc w ten sposób kliszę.
Imago Mortis
Na długo przed wynalezieniem fotografii, a dokładnie w roku 1600, naukowiec Girolamo Fumagalli poszukiwał metody uchwycenia i zapisywania obrazów. Dokonał przełomu kiedy odkrył, iż po zamordowaniu człowieka i usunięciu jego gałek ocznych, możliwy jest zapis na papierze ostatnich obrazów zarejestrowanych przez siatkówkę. Technikę ową nazwał 'tanatografią’. Wydawałoby się iż wynalazek Fumagalliego został zapomniany, jednak niespodziewanie ten potworny proceder i związane z nim zbrodnicze uczynki ożywają między ścianami pewnej szkoły filmowej.
Właśnie tak przedstawia się fabuła najnowszego horroru z włoskiego podwórka. „Imago Mortis” to obraz wyreżyserowany przez Stefano Bessoniego, do którego zarys scenariusza stworzył nie kto inny, tylko twórca kultowego „Hardware” i „Dust Devil”, Richard Stanley. Co więcej za produkcję wzięli się twórcy „Labiryntu Fauna” i „Sierocińca”, a ostateczna koncepcja fabuły wyszła z pod ręki Luisa Berdejo, czyli pana który stoi za sukcesem hiszpańskiego „REC”. Z takimi nazwiskami zapowiada się nie lada filmowa uczta!
Gorąco polecam blog reżysera, gdzie można obejrzeć mnóstwo fotosów, szkiców i zdjęć koncepcyjnych z planu, jak i z samego filmu, a także zachęcam do zerknięcia na zwiastuny.
A na dokładkę klimatyczne plakaty promujące film: