„Bunker” francuskiego reżysera Paula Douceta trwa jedynie 10 minut. Jednak ogrom postapokaliptycznego klimatu jaki ze sobą niesie, przyćmiewa większość ostatnich hollywoodzkich produkcji.
Jedynym mieszkańcem bunkra, gdzieś w paryskich podziemiach, jest Maria. Dzień po dniu stara się nawiązać kontakt z innymi ocalałymi z atomowej pożogi. Jednak próby okazują się bezskuteczne i Maria zaczyna tracić nadzieję…
Film został nakręcony cyfrową kamerą RED (toteż sugeruję seans w HD).
[via QuietEarth]
Tweet
Moim zdaniem bardzo cieniuteńki.
Ciekawa opinia. Możesz rozwinąć?
Mam wrażenie, że wszystko to już gdzieś widziałem (lub w to grałem) i to w lepszej wersji. Aktorsko bardzo przeciętnie i niestety niewiarygodnie, co w filmie z jednym bohaterem ma niemałe znaczenie. Postapokaliptyczny klimat nie jest oparty na oryginalnym pomyśle, tylko na nieudolnym kopiowaniu klisz. Desaturacja obrazu i zdarta płyta na niewiele się tu zdadzą. Fabuła przewidywalna. Zmontowane to też nie najlepiej. Zakończenie miałkie i nie wywołujące (przynajmniej we mnie) pożądanego efektu.
ja się zgodzę – takie to jakieś bezpłciowe, choć klimacik ok
Zamysł bardzo dobry, mogłabym się pokusić o określenie „unikatowy” aczkolwiek bohaterka średnio przekonywująca.