Legendy Polskie – SMOK

Z jednej strony mam ochotę klaskać, a z drugiej tupnąć nogą.

Allegro wyłożyło dość sporą gotówkę na nową kampanię reklamową. Rzecz bazuje na starych, rodzimych legendach – tych samych, które wszyscy poznaliśmy jako dzieci. Mowa nie tylko o historii Smoka Wawelskiego, ale także Pana Twardowskiego czy Bazyliszka. Materiał wyjściowy nie został jednak przedstawiony w tradycyjnej manierze, bo to przecież już znamy…

Sześciu pisarzy (m.in. Kosik czy Orbitowski) stanęło przed zadaniem stworzenia reinterpretacji tychże legend w wybranej przez siebie stylistyce. Efektem ich pracy jest 6 ebooków, dostępnych do pobrania za darmo ze strony Allegro. Dodatkowo Platige Image stworzyło dwa filmy krótkometrażowe – oparte na wspomnianej już legendzie o Smoku raz Panu Twardowskim. Dziś premierę miał pierwszy z nich:

Film o Panu Twardowskim zaprezentowany będzie 15 grudnia:

Stare, polskie baśnie przeobrażone w historie science-fiction? To pomysł jak najbardziej godny pochwały. Pozwala przecież na zachowanie fabularnego i moralistycznego kręgosłupa, odświeżając jednocześnie przykurzone już opowieści. Dodatkowo, ubranie całości w dynamiczną formę, oraz wykorzystanie czytelnych schematów narracyjnych i wizualnych, jest świetnym punktem wyjścia do promowania polskiej kultury na świecie. Niestety, w takim rozwiązaniu tkwi jeden problem.

Nie będę oceniał zdolności reżyserkich Tomka Bagińskiego, bo tych mu nie brak. Pominę grę aktorską, bo ta jest nienajgorsza. Przyczepić się jednak muszę do jednego aspektu: schematyczności i odtwórczości designu. Kiedy po raz kolejny widzę w filmie s-f przeźroczyste ekrany, to zaczyna mną telepać. Kiedy po raz tysięczny po niebie przemyka ten sam pojazd VTOL, zaczyna mi się zbierać na wymioty… I tak dalej, i tym podobnie. Zabrakło tu nie tylko polotu, ale zwyczajnej oryginalności. Chęci pokazania czegoś ponad ograne rozwiązania.

Forma wizualna „świata przyszłości”, zarówno w kinie i grach komputerowych, cierpi w ostatnich latach na plagę „szarości”, unifikacji i normalizacji. I szkoda wielka, że w polskim filmie znalazło się miejsce dla charakterystycznych krakowskich lokalizacji (jak choćby kultowy Szkieletor) czy dla naszego medialno-politycznego folkloru… ale miejsca na nasz własny, oryginalny design już zabrakło.

Dodaj komentarz