Po dłuższej przerwie wywołanej kwestiami o których wstyd publicznie wspominać, wracam z kolejnym odcinkiem azjatyckiego cyklu na Opium. Tym razem dwa koreańskie filmy fabularnie różniące się od siebie diametralnie, mające jednak – przynajmniej dla mnie osobiście – pewien punkt wspólny. Ich głównym atutem jest właśnie to… że pochodzą z Korei, gdyż w wydaniu „zachodnim” obie produkcje prawdopodobnie byłyby dla mnie nie do strawienia (jedna z powodu poziomu, druga tematyki).
Archiwa tagu: Korea
„Mother” – koreański thriller, angielski trailer
A może nawet nie tyle „angielski”, co „z angielskimi napisami”. W końcu możemy nie tylko podziwiać obrazki, ale również zrozumieć co ci sympatyczni Koreańczycy tam mówią.
Czytaj dalej „Mother” – koreański thriller, angielski trailer
Matka Koreanka – druga odsłona
Drugi trailer do „Mother” BongJoon-ho, zaostrza mój apetyt na ten film jeszcze bardziej. Premiera w Cannes (jednakże nie w konkursie głównym a w sekcji Un Certain Regard) już wkrótce. Poniżej również dwa bardzo fajne plakaty promujące nowe dziełko Bonga.
„Thirstowych” umilaczy garść
Co prawda już w zeszłym tygodniu można było znaleźć w sieci efekty sesji zdjęciowej dla 'Vogue’ i 'Cosmopolitan’, promującej nowy film Park Chan-wooka zatytułowany 'Thirst”, ale uznałem, że grzechem śmiertelnym byłoby nie wspomnieć o tym także na Opium. Tym bardziej, że fotosy owe wyglądają bardzo nastrojowo. Gwoli formalności dodam jeszcze, że film wystartuje w konkursie głównym festiwalu w Cannes, a jego zwiastun można znaleźć tu.
Matka Koreanka
Kilka dni temu w Internecie ukazał się zwiastun „Mother”, nowego filmu Bong Joon-ho, jednego z najpopularniejszych obecnie koreańskich reżyserów, twórcy „Memories of Murder” i „The Host”. Po przygodzie z kinem sci-fi, Bong znowu próbuje swych sił w thrillerze, tym razem chyba również mocno podszytym dramatem obyczajowym.
„Sil Jong” aka „The Missing”, czyli nowy thriller z Korei
No no, Koreańczycy rosną w siłę także na thrillerowej niwie. Po dobrze ostatnio przyjętym „The Chaser” czas na „Missing”.
Czytaj dalej „Sil Jong” aka „The Missing”, czyli nowy thriller z Korei
„Hansel & Gretel” – recenzja
Kraj: Korea Południowa
Rok produkcji: 2007
Reżyseria: Pil-Sung Yim
Scenariusz: Pil-Sung Yim
Obsada:
Jeong-myeong Cheon – Eun-Soo
Sim Eun-kyung – Young Hee
Ji-hee Jin – Jung Soon
Eun Won-jae – Manbok
A więc nawet w Korei znają historię o Jasiu i Małgosi. Co ważniejsze jednak, potrafią zgrabnie połączyć motywy ze starej europejskiej bajki ze swoją charakterystyczną poetyką nie tracąc przy tym nic na jakości. „Hansel and Gretel” to drugi film Pil Sung-yima, twórcy bardzo dobrego „Antarctic Journal”. Reżyser nakręcił dzieło chyba nawet nieco lepsze od debiutu.
Eun-soo jedzie spotkać się z ciężko chorą matką. Podczas podróży staje się jednak żywym przykładem na to, że telefon komórkowy niekoniecznie musi być przyjacielem kierowcy, zwłaszcza kiedy nawija się jadąc po niepewnej, mokrej drodze w środku ciemnego lasu. Samochód bohatera wpada w poślizg i ląduje gdzieś głęboko w rowie, Eun-soo traci przytomność. Po dojściu do siebie mężczyzna, nieco jeszcze oszołomiony rusza w las szukać pomocy. Oczywiście gubi się, traci przytomność i koniec końców ląduje w dziwnej chatce w samym środku puszczy. „Dom Szczęśliwych Dzieci” głosi tabliczka powitalna, mieszkańcy uśmiechają się serdecznie a wszystko mieni się kolorami niczym w kalejdoskopie. Czyli jak nietrudno się domyślić coś jest nie tak – i faktycznie, pięcioosobową rodziną, która mieszka w chatce wcale nie rządzą rodzice, lecz kilkunastoletni chłopiec Man-bok, oraz dwie jego młodsze siostry Young-hee i Jung-soon.
„Hansel & Gretel” to mroczna, czasem nawet nieco makabryczna baśń nie będąca – co zresztą widać po streszczeniu – bezpośrednią adaptacją popularnej historii dla dzieci. Fabuła koreańskiej produkcji ma z nią raptem kilka punktów stycznych. Bardziej to jednak historia o poszukiwaniu szczęścia i miłości, być może źle pojmowanej, przez dzieci nierzadko mylonej z zaborczością i totalnym podporządkowaniem. Choć z drugiej strony… czy faktycznie nie na tym polega miłość? Dzieci obwiniają też dorosłych za całe zło tego świata, a ostatnią rzeczą której pragną jest… by dorosnąć. Tyle że takie dość proste myślenie, opierające się na schematach „czarny-biały” owocuje tutaj w raczej destruktywne skutki. W każdym razie pragnące owego uczucia dzieci nie cofają się przed niczym aby otrzymać to, co sobie wymarzą, nierzadko posuwając się do rozwiązań ostatecznych. Mimo to muszę przyznać, że dzięki takiemu a nie innemu przedstawieniu postaci, dobrze życzyłem dzieciakom, czego po sobie raczej bym się nie spodziewał.
Duże wrażenie robi strona wizualna filmu. Zdążyłem już przywyknąć do faktu, że w większości koreańskich filmów każde ujęcie jest dopracowane do ostatniego szczegółu, nierzadko w sposób taki aby przypominało dzieło malarskie albo fotografię artystyczną. W przypadku „Hansel and Gretel” trend ów doprowadzono do skrajności. Film jest wręcz przeestetyzowany – mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że to najbardziej kolorowy film z szeroko pojętego obrębu kina grozy jaki kiedykolwiek powstał. Z tym że – nie chcąc tu przesadnie spoilerować – to całe wizualne rozpasanie ma jak najbardziej swoje uzasadnienie w fabule, dlatego absolutnie nie wolno traktować tego jako wady. Trudno również narzekać na piękną, bardzo nastrojową muzykę, a i aktorstwo stoi na wysokim poziomie także – a może zwłaszcza – w przypadku małoletnich odtwórców głównych ról. W przypadku dzieci nie jest to przecież regułą.
Do pewnych rzeczy można się jak najbardziej przyczepić, pewne kwestie psychologiczne wypadają tu nieco niewiarygodnie, a i kilka elementów w fabule rozwiązano na zasadzie „bo tak”. Nie zmienia to jednak faktu, że „Hansel and Gretel” to jedna z najlepszych produkcji z wciąż filmowo mocnej Korei jakie miałem okazję ostatnio ujrzeć. Polecam.