Archiwum kategorii: zwiastuny

zwiastuny, trailery, teasery, klipy, feauturetty

White Wall

white_wall_plakat

W czasach kiedy kino postapokaliptyczne kojarzone jest z potworkami pokroju 'Doomsday’, dziwić może odwaga w tworzeniu minimalistycznych obrazów takich jak 'White Wall’. Kreślonych światłem, surowością i umiejętnym operowaniem kadrem. Miejmy nadzieję, że opowiedziana historia, mimo banalnego punktu wyjścia (ludzkość zdziesiątkowana przez wirusa) dorówna poziomem przedstawionym wizualiom. Industrial + kung-fu + western? Dlaczego nie!

ImageShack ImageShack

„I am Luke Shapiro..hear my cry”

Ciekawe historie o dorastaniu zawsze należały do sfery moich filmowych zainteresowań. Jednak ciężko jest znaleźć taką która wyrastać będzie poza oklepane schematy szkolnych dramatów i nieszczęśliwych miłości. Ostatnio jedynie „A Guide to Recognizning Your Saints” przykuło moją uwagę a potem długo, długo nic… Nadzieje na powiew świeżości daje zwycięzca tegorocznego festiwalu Sundance w kategorii Nagrody Publiczności „The Wackness” Jonathana Levine’a.

Image Hosted by ImageShack.us

Akcja toczy się w 1994 roku w Nowym Jorku. Skoncentrowana jest na trudnym, nastoletnim dilerze narkotyków oraz zepsutym przez narkotyki psychiatrze. W zamian za leczenie chłopak dostarcza lekarzowi marihuanę. I wszystko wydaje się być w porządku, dopóki pacjent nie zakocha się w córce swojego terapeuty…(filmweb.pl)

„The Wackness” w skrócie można określić jako film o narkotykach, seksie i hip hopie, ale gdy zajrzymy głębiej, ujrzymy obfitą w czarny humor komedię o bólach dorastania, niełatwym radzeniu sobie z przytłaczająca rzeczywistością i borykaniem się po drodze ze złamanym sercem. Niby wszystko to już było, ale świetna ścieżka dźwiękowa, kolejna nietuzinkowa kreacja Bena Kingsley’a, obiecujący młody aktor (Josh Peck) w głównej roli, kolorowy Nowy Jork i unikalne podejście reżysera do tematu zwiastują coś oryginalnego i wartego uwagi.

Na deser jeszcze tzw Red-Band Trailer, czyli nieocenzurowany zwiastun:

”I Sell The Dead” czyli ciężkie jest życie złodzieja zwłok…

Image Hosted by ImageShack.us

Rajem dla każdego filmożercy są festiwale. Jednym z lepszych jest Toronto After Dark Film Festival czyli idealne miejsce dla każdego fana horroru, kina science-fiction, akcji i obrazów kultowych. Hitem tegorocznego festiwalu okazała się czarna komedia „I Sell The Dead”, opowiadająca o przygodach pewnego złodzieja zwłok. Bohatera tego fachu (granego przez Dominica Monaghama ) poznajemy w momencie oczekiwania na wyrok, kiedy siedząc w celi opowiada historie swoich niecodziennych przygód jedynej osobie chcącej go wysłuchać w takiej chwili, a mianowicie księdzu w którego rolę wciela się Ron Perlman. Bycie hieną cmentarną to nie łatwy kawałek chleba, szczególnie jeśli oprócz zwykłych zwłok trafiają się niespodzianki w postaci zombie czy wampira.

Zwiastun wygląda zachęcająco, obiecując nam historię pełną czarnego humoru, zdarzeń nadprzyrodzonych i odrobiny makabry, zgrabnie ubranych w kostium epoki.

Il Sangue dei Vinti… Krew Pokonanych

Michele Soavi był swego czasu uważany za najzdolniejszego ucznia Dario Argento. Wielu twierdzi nawet, że jego opus magnum, czyli „Dellamorte Dell’amore” jest lepsze niż wszystko co Argento do tej pory stworzył. Kontrowersyjna to teoria, aczkolwiek jakieś tam przesłanki aby tak twierdzić na pewno są.
Wygląda jednak na to, że po nakręceniu tego znakomitego filmu Soaviemu znudziło się szeroko pojęte kino grozy. Zaczął chałturzyć dla telewizji i ogólnie rzecz biorąc rozmieniać się na drobne.
Nie wydaje mi się aby najnowsze jego dzieło okazało się powrotem do najwyższej formy. „Il Sangue dei Vinti” co prawda wzbudza już kontrowersje na Półwyspie Apenińskim (pomimo, że film oficjalnie wejdzie do kin dopiero w styczniu), ale są one natury raczej politycznej niż artystycznej. Film opowiada o krwawych zbrodniach włoskich komunistycznych partyzantów tuż po wojnie – trudno dziwić się ostrym protestom włoskiej lewicy.

Odrzucając jednak kwestie polityczne, film zapowiada się raczej mizernie. Zwiastun nie zachwyca, widać po nim, że Soavi ostatnie lata kręcił głównie dla telewizji. Mimo to kilka ujęć przypomina, że lata temu reżyser ten potrafił wykazać się niemałą wrażliwością, i że można było o nim bez cienia przesady powiedzieć… artysta.

Dusze do wynajęcia

ImageShack

Meksykanie atakują na polu fantastyki naukowej. 'Sleep Dealer’ przedstawia świat, gdzie USA opracowały nowy model pozyskania siły roboczej: róznego rodzaju roboty wykonują najtrudniejsze zadania, ale brak tu zaawansowanej sztucznej inteligencji. Zamiast tego jednostki są sterowane telemetrycznie przez… tanio wynajmowanych robotników w Meksyku. Aby przedstawić całą ideę reżyser, Alex Rivera nakręcił swoisty remake amerykańskiego, informacyjnego filmu 'Why Braceros?’ z lat 50. Tak jak oryginał pokazywał dlaczego robotnicy meksykańscy są potrzebni rozwijającej się gospodarce USA, tak 'Why Cybraceros?’ przedstawia nowe podejście do wykorzystania nie tyle rąk, co umysłów sąsiadów zza południowej granicy.

Fabuła filmu przedstawia losy dwóch młodych Meksykanów i Meksykanki. Memo trafia do centrum telemetrycznego by pracować 'zdalnie’ na budowie, Luz to dziennikarka kóra sprzedaje swoje wspomnienia rejestrowane za pomocą wszczepów, Rudy to pilot wojskowego zdalnie sterowanego samolotu…

httpv://pl.youtube.com/watch?v=zgGFICdbZlA

Cyberpunk to gatunek nieszczególnie ostatnio popularny. Być może południowoamerykańskie podejście do tematu okaże się powiewem świeżości? Premiera w marcu 2009.

I Come With The Rain

O proszę, a to zapowiada się dość intrygująco, nie wiem czemu wcześniej mi to umknęło. Reżyser Anh Hung Tran do tej pory tworzył raczej ambitne kino („Schyłek Lata”, „Rykszarz”). Tym razem Wietnamczyk próbuje swoich sił w bardziej komercyjnych rejonach. Trzeba jednak przyznać, że do „I Come With The Rain” (swoją drogą kapitalny tytuł) zgromadził wyjątkowo obiecującą międzynarodową obsadę – Josh Hartnett, którego coraz bardziej lubię. Widać, że chłopiec pomału zmienia się w całkiem niezłego aktora. Poza tym mocno niedoceniany Elias Koteas oraz silna wschodnia ekipa: Byung-hun Lee („A Bittersweet Life”) i Shawn Yue („In Love With The Dead”). Nie ukrywam, że po takich asach spodziewam się naprawdę dobrego kawałka kina. Jedyne czego się po zwiastunie obawiam to przeładowania atrakcjami – mroczny thriller, odrobina mistycyzmu, kino detektywistyczne, mocna akcja… nie za dużo? Mam nadzieję, że już wkrótce przekonamy się… że nie.

Sam film to historia eks-policjanta Kline’a (Hartnett) wynajętego przez chińskiego miliardera w celu odnalezienia zaginionego syna. Trop prowadzi do miejscowego gangstera (Lee Byung-hun). Kline jednak zanurzając się coraz głębiej w hongkoński półświatek jest jednocześnie dręczony przez wspomnienia związane z seryjnym mordercą Hasfordem.

Coś dziwnego panoszy się na Dzikim Zachodzie…

Image Hosted by ImageShack.us

Będac fanką wszelkiego rodzaju pomieszania gatunków z miłym zaskoczeniem obejrzałam zwiastun „The Burrowers” J.T Petty’ego gdyż horror w klimatach westernu to rzecz rzadka i przeze mnie jak najbardziej pożądana. Na pierwszy rzut oka skojarzenia ze „Wstrząsami” jak najbardziej spodziewane jednak sam reżyser twierdzi iż element czysto horrorowaty był w fabule mniej ważny niż realia i klimat dawnego Dzikiego Zachodu.

Niespodzianką w obsadzie jest dawno nie widziany na dużym ekranie Clancy „Nieśmiertelny” Brown – co mnie osobiście cieszy gdyż darzę tego aktora dużą sympatią. Mam nadzieje ze „The Burrowers” doczekają się niedługo dystrybucji ponieważ jak na razie obraz ten można zobaczyć jedynie na wybranych festiwalach, oczywiście tylko zagranicznych.

„Blood River” ma polskiego dystrybutora

Image Hosted by ImageShack.us

„Blood River” to najnowszy horror Adama Masona, twórcy „The Devil’s Chair” – filmu. który cieszył się sporym zainteresowaniem w światku fanatyków horroru . Najświeższy obraz tego reżysera otrzymał już polskiego dystrybutora, i podobnie jak w przypadku „The Devil’s Chair” jest to Carisma Films.

Krwawa Rzeka opowiada historię pewnego małżeństwa, którego samochód psuje się gdzieś na pustkowiu. Z opresji ratuje ich tajemniczy nieznajomy, który z wybawiciela zmienia się w oprawcę. Opis fabuły nie obiecuje nic nowatorskiego, jednak zwiastun daje nadzieję że będzie to coś wychodzącego poza oklepane ramy gatunku. Film wygląda bardziej na dramat niż czysty horror i moje pierwsze skojarzenia to obrazy takie jak „Kalifornia’, „Autostopowicz” czy „Dust Devil”.

„Piątek Trzynastego”… remake

Marcus Nispel, podobnie jak Zack Snyder zasłynął w świecie filmu bardzo udanym remakiem klasycznego horroru z lat siedemdziesiątych. Ale tak jak twórca nowego „Świtu Żywych Trupów” teoretycznie jest wciąż na fali wznoszącej – „300” spotkało się co prawda ze skrajnymi recenzjami, ale tak na oko więcej było tych pozytywnych, a „Watchmen” jest w tej chwili dość mocno oczekiwanym filmem wśród różnego rodzaju komiksowych geeków – tak Nispel po „Teksańskiej Masakrze Piłą Mechaniczną” skompromitował się beznadziejnym „Tropicielem”, a teraz będzie chciał odbudować nadwyrężone zaufanie kolejnym remakiem słynnego filmu grozy, tym razem „Piątku Trzynastego”

Wątpię żeby mu sie to udało, aczkolwiek zwiastun wygląda w miarę klimatycznie. Nie zmienia to faktu, że serialowe gwiazdki w obsadzie oraz Michael Bay w roli producenta (tak, pamiętam, że był też producentem nowej „Teksańskiej…”, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni) nie wrożą niczego dobrego. Liczę co najwyżej na dobrą, rzemieślniczą robotę, która zaowocuje kilkudziesięcioma minutami średnio wyrafinowanej rozrywki w sam raz do wieczornego piwa.

Giallo

To, że Argento wielkim artystą jest… niekoniecznie każde dziecko wie. Ten włoski reżyser ma chyba tylu zwolenników co przeciwników. Ale nawet tak zagorzały miłośnik  jego twórczości jak ja musi przyznać, że od bez mała kilkunastu lat poziom filmów Argento notuje tendencję spadkową. Czy najnowszy jego film odwróci nienajlepszą passę? Oto zwiastun:

„Giallo” opowiadać ma o pewnej stewardessie (Emmanuelle Seigner), która wraz z pomagającym jej detektywem (Adrien Brody) poszukuje zaginionej siostry – modelki, porwanej przez psychopatycznego mordercę ukrywającego sie pod pseudonimem Giallo (Żółty). Sądząc po tytule rzecz będzie formalnie i treściowo nawiązywać do złotego okresu w twórczości Argento, kiedy to właśnie parał się giallo – którego był zresztą jednym ze współtwórców. Piękne kobiety i świat mody – czyżby ukłon w stronę „Blood and Black Lace” Mario Bavy? Przekonamy się w 2009 roku, aczkolwiek muszę przyznać, że zwiastun nastawił mnie raczej sceptycznie. Po tych kilku fragmentach mam wrażenie, że Argento może w równej mierze odwoływać się do giallo jak do współczesnego amerykańskiego horroru spod znaku „Piły” czy „Hostela”. Obym jednak okazał się złym prorokiem a słynny włoski „cat killer” urzekł widzów czymś więcej niż li tylko pięknymi kobietami, nastrojowymi zdjęciami Mediolanu i faktycznie konkretnie wyglądającym Adrienem Brodym.