Archiwa tagu: zombie

Nieumarła Francja atakuje – wywiad z Yannickiem Dahanem, współreżyserem „La Horde”

lahorde

Kilkanaście dni temu na różnego rodzaju serwisach filmowych miała miejsce premiera teasera nowego francuskiego survival-horroru zatytułowanego „La Horde”. My zamiast wrzucać ów filmik i okrasić go suchym, krótkim opisem fabuły, postanowiliśmy odczekać parę dni i wrzucić ów filmik okraszając go krótkim, ale wcale nie suchym wywiadem ze współreżyserem całego przedsięwzięcia, czyli Yannickiem Dahanem. Bardzo sympatycznym i pozytywnie nakręconym człowiekiem, tak nawiasem mówiąc. Zapraszam do lektury.

Czytaj dalej Nieumarła Francja atakuje – wywiad z Yannickiem Dahanem, współreżyserem „La Horde”

Kolejna zombie-komedia

zombieland Ostatnimi czasy pisaliśmy o kilku filmach o zombie w komediowym sosie. Były wśród nich takie tytuły jak „Doghouse”, „Dead snow” czy „Last of the living”. Tym razem prezentujemy zwiastun produkcji bardziej mainstreamowej, bliższej Hollywood, z takimi gwiazdami w obsadzie, jak Woody Harrelson i Bill Murray. Czytaj dalej Kolejna zombie-komedia

Nowy plakat do „Doghouse” plus wysyp fotosów

doghouse_banner

O horrorowatej komedii Jake’a Westa szerzej pisałam tutaj, przy okazji prezentacji zwiastuna promującego ten brytyjski obraz. Ostatnio oficjalnej stronie przybyło nieco informacji a także spory wysyp fotek. Natomiast na fanowskiej witrynie  reżysera pojawił się oficjalny plakat, który można obejrzeć poniżej:
Czytaj dalej Nowy plakat do „Doghouse” plus wysyp fotosów

Czarni pożeracze ciał… czyli zwiastun „The Dead”

Image Hosted by ImageShack.us

Obrodziło w ostatnich miesiącach zapowiedziami nowych filmów o zombie jak grzybami po deszczu, ale przyznać muszę że zapowiedź jakże oryginalnie nazwanego filmu, czyli  „The Dead” całkiem mocno mnie zainteresowała. Z braku lepszego słowa powiedziałbym nawet, że wygląda to wręcz zajebiście. Jakiś bystry osobnik słusznie zauważył, że szykuje się coś w rodzaju „Zombie Flesh Eaters” podlanego sosem a la „Dust Devil”, co mnie osobiście bardzo odpowiada.

Czytaj dalej Czarni pożeracze ciał… czyli zwiastun „The Dead”

„Doghouse” czyli wojna płci w sosie gore

ImageShack

Będąc fetyszystką brytyjskiego akcentu jak i wszystkiego co brytyjskie nie mogłam przejść obojętnie obok zwiastuna „Doghouse” Jake’a  Westa. Nie dość iż obraz powstał na angielskiej ziemi, to w dodatku zgrabnie łączy humor z horrorem, ma w obsadzie zawadiackiego Danny’ego Dyera  i całkiem efektowną charakteryzację.
Czytaj dalej „Doghouse” czyli wojna płci w sosie gore

„Coś” będzie jednak prequelem + mały bonus

ImageShack

W swoim wcześniejszym wpisie wspomniałam, iż Ron Moore czyli producent wykonawczy kultowej „Battlestar Galactica” będzie odpowiedzialny na scenariusz. Ostatnio pojawiła się także wiadomość podana przez Variety odnośnie reżysera wybranego do nakręcenia nowej wersji horroru. Będzie nim mało znany lub (jak kto woli) do tej pory znany jedynie z reklamówek telewizyjnych – Matthijs Van Heijningen. Variety zamieściła także więcej szczegółów związanych z nowym spojrzeniem na klasyk Carpentera:
Czytaj dalej „Coś” będzie jednak prequelem + mały bonus

Sundance 2009: „Dead Snow” – plakat i klipy

W tym tygodniu na festiwalu Sundance odbędzie się premiera norweskiego „Dead Snow” o którym pisałam już wcześniej. Pojawił się świeżutki i bardzo 'uroczy’ plakat do tej skandynawskiej 'gorekomedii’, opowiadającej o grupce młodzieży wyjeżdżającej na weekend w góry w celu beztroskiej libacji. Niestety z imprezowania wyjdą nici, kiedy okaże się, iż w okolicy szaleje pewien zagubiony batalion SS-mańskich żołnierzy, a dokładniej SS-mańskich zombiaków. Bardzo głodnych i spragnionych czyjegoś świeżego mięsa, tudzież mózgu… Ein! Zwei! Die!

A na deser jeszcze trzy klipy z filmu: video nr 1 i 2  do obejrzenia tutaj a nr 3 (z którego Peter Jackson i Sam Raimi mogliby być dumni) tutaj.

Strona oficjalna: http://www.dodsno.no/

Great (?) Expectations by Stark

Tak się ostatnio zastanawiałem, na co ja właściwie czekam tak faktycznie niecierpliwie w tym roku jeśli chodzi o kino. I doszedłem do zatrważającego wniosku, że… generalnie na nic. Że tak naprawdę – jak stwierdził onegdaj kolega D’mooN – w dobie nieustającego przepływu informacji, o każdym interesującym mnie filmie wiem już praktycznie wszystko zanim się on pojawi na ekranach kin. A jego obejrzenie pozostaje tylko formalnością. Tak, wiem, my jako OPIUM również się do takiego stanu rzeczy w większy lub mniejszy sposób przyczyniamy, no ale mimo wszystko pod koniec pierwszej dekady XXI wieku jest to zwyczajnie niezbędne. W tym miejscu, wbrew wszelkim prawom fizyki, zawrę już konkluzję całego tego wywodu – najbardziej czekam na film, o którym w tej chwili nie wiem nic. Na film, na który natknę się przypadkiem przeglądając sklepowe półki z DVD, program telewizyjny czy…hmm… jakieś alternatywne źródło. No ale dobrze, nie jest przecież tak, że z żaden film o którym cały czas papla się tu i tam nie budzi we mnie żadnych emocji. Jest kilka pozycji których z mniejszym lub większym zainteresowaniem mimo wszystko wypatruję.

ImageShack

Na pierwszy plan na pewno wyłania się tu „The Road”. Nieźle się tu dobrali Hillcoat z McCarthym. Dwaj być może najwięksi nihiliści współczesnej popkultury. Fakt ów plus Viggo, który ostatnio ma nosa do intrygujących produkcji no i postapokaliptyczne klimaty, których nigdy za wiele sprawiają, że z jakimś tam zainteresowaniem śledzę kolejne doniesienia z planu. Nie mniej obiecuję sobie po „Public Enemies” Manna. Głównie dlatego, że główną rolę kobiecą gra tam Marion…mmm… Ok, żartuję. Choć w sumie… Wracając jednak do samego filmu, to daleki jestem od wycierania klęcznika podczas wypatrywania na horyzoncie kolejnych newsów, ani tym bardziej obwoływania dzieła Manna już teraz najlepszą produkcją roku. Jakiś dystans musi być zachowany, co nie? Niepokoi mnie fakt doboru odtwórców ról głównych. Depp i Bale to aktorzy zacni, zgoda. Ale ich gęby przez ostatnie parę lat dość mocno się opatrzyły (przynajmniej mnie) i chętniej bym widział mniej znanych, a nie mniej utalentowanych grajków w rolach Dillingera i Purvisa. Mam jednak nadzieję, że Mann ze swoją zdolnością do prowadzenia aktorów sprawi, że zapomnę, że to Kuba Wróbel i Pan Nietoperz właśnie grzeją do siebie z tommygunów na ekranie.

ImageShack

Co tam mamy dalej… o właśnie, „Giallo”. Jak się rodzinka Argento zabiera do roboty, to zawsze warto czekać. I chociaż ostatnie lata to raczej zjeżdżalnia w lunaparku, a na dzieła pokroju „Suspirii” (tak) czy „Deep Red” (tak, tak) nie ma co liczyć, to mimo wszystko kawałka porządnej zabarwionej suspensem rozrywki można się spodziewać. Z kolei na kolejną część sagi Romero o zombie (o której parę pieter niżej) czekam niejako „z urzędu”. Każda kolejna część sagi okazywała się gorsza od poprzedniej, i chociaż żadna nie była do tej pory ewidentnie zła czy nawet przeciętna, kiedyś w końcu noga musi się podwinąć. Tym bardziej, że temat „oswajania” zombie chociaż ciekawy, jak dla mnie wystarczy na jeden film. Nie brnąłbym w to dalej – żywe trupy mają być złe, okrutne, bezmyślne i w ogóle. A ludzie maja sobie z nimi NIE radzić. Kropka.
Nowy film Jodorowskiego to taki kinowy odpowiednik beckettowskiego Godota. Wcześniej miało być „Hijos del Topo” czy jakoś tak, teraz czekamy na „Kingshota” (z Asią!). Może w tym roku w końcu się uda. Choć z drugiej strony w 2004 też tak marzyłem…

ImageShack

„Inglorius Basterds” było przez długi czas na szczycie mojej listy „most wanted”, z każdym jednak następnym newsem mój entuzjazm malał. Miał być Madsen zamiast Pitta, co to ma znaczyć? Bardziej jednak obawiam się casusu „Planet Terror”, czyli swego rodzaju przedobrzenia. Ja rozumiem postmodernizm postmodernizmem, brak ograniczeń, jazda bez trzymanki, te sprawy… Ale mimo wszystko jakieś ramy, założenia trzeba sobie narzucić, bo inaczej wyjdzie właśnie taka niestrawna pulpa jak wspomniany film Rodrigueza. No ale generalnie moje obawy wynikają głównie z pobieżnego przejrzenia skryptu, który gdzieś tam sobie krążył po necie parę miesięcy temu, zatem może się okazać że będzie je można sobie koniec końców o kant tyłka roztrzaskać. Więc już się w kwestii Tarantino zamykam. Nie chciałbym żeby wyszło na moje.
Ciekawym co wyjdzie z „Walkirii”. Od prawdy historycznej mam książki i dokumenty, w przypadku filmu Singera wystarczy mi szczypta klimatu, odpowiednie tempo i kilka ładnych ujęć biegających w te i we wte nazistów. W kwestii filmów obracających się w podobnych klimatach większe jednak nadzieje wiążę z „Good” i „The Boy in the Striped Pyjamas”.

ImageShack

I to by było na tyle. A, jeszcze Clinty nowe – ale to już melodia nieodległej przyszłości. Co z tego wszystkiego wyjdzie – zobaczymy, część produkcji pewnie zawiedzie oczekiwania, część potwierdzi. A zachwyci pewno ten najskromniejszy, ten który wyskoczy jak diabeł z pudełka. Choćby i jutro.