Archiwa tagu: ray stevenson

„The Book of Eli” w nowej zapowiedzi

the_book_of_eli-535x334
„The Road” Johna Hillcoata to nie jedyny film w klimatach postapokaliptycznych, który niedługo wejdzie na kinowe ekrany. Drugim obrazem jest „The Book of Eli”, którego pierwszą zapowiedź prezentowaliśmy już na łamach OPIUM. Ekranizacja powieści Cormaca McCarthiego stawia bardziej na nastrój i emocje  podczas gdy „The Book of Eli” to raczej czysta postapokaliptyczna rozrywka bez zbędnego filozofowania…zresztą oceńcie sami:
Czytaj dalej „The Book of Eli” w nowej zapowiedzi

The Vampire’s Assistant

vampires_assistant_m

W sieci zadebiutował oficjalny zwiastun ekranizacji pierwszego tomu powieści cyklu „The Saga of Darren Shan” autorstwa… Darrena Shana. Trochę szkoda że pierwotny tytuł filmu –  „Cirque de Freak” – przemianowano na tak banalny jak „Vampire’s Assistant”.
Czytaj dalej The Vampire’s Assistant

Sztraszne zemby dwa #3

Sztraszne zemby dwa #3

Wampiry są trendy i jazzy. Nie zrozumcie mnie źle, zawsze były. Tylko ostatnimi czasy wszędzie ich pełno…

Against The Dark

Stało się, stało się, to co miało się stać. W sieci zadebiutował zwiastun wampirzej megaprodukcji ze Stevenem Seagalem. Klip jest po brzegi wyładowany dramaturgią (młodzieżowe gitarki), efektami specjalnymi (sztuczki montażowe sprawiają, że Steven wygląda jakby naprawdę się poruszał), bieganiem, krzyczeniem i kolorami. Bo zwiastun jest w kolorze.

Pełen wypas, specjalnie dla was.

Blade: Year Zero…

…czy coś w ten deseń. David S. Goyer (scenarzysta całej trylogii i serialu TV) wspomniał o planach reaktywacji (a raczej: restartu) serii o komiksowym łowcy wampirów. Film ma podobno, zgodnie z nową modą, opowiedzieć historię początków Dniowca.

Jak początki, to początki. Afro obowiązkowe.

Cirque du Freak

Co powiecie na połączenie „Carnivale” i „Wampira: Maskarady”? Tak właśnie zapowiada się ekranizacja „Cirque du Freak” Darrena Shana.

Czternastoletni Darren był zwykłym, niczym nie wyróżniającym się nastolatkiem z przedmieść. Ale kiedy wraz z kumplem natknął się na objazdowy pokaz dziwadeł, coś zaczęło się zmieniać. Wtedy właśnie wampir imieniem Larten Crepsley (w tej roli John C. Reilly…moja wyobraźnia nie wyrabia) zamienił go w coś… krwiożerczego.
Świeżo nieumarły dołącza do Cirque Du Freak, przedstawienia pełnego potwornych kreatur, od człowieka-węża i wilkołaka, po brodatą kobietę
(Salma Hayek…to akurat jestem sobie w stanie wyobrazić, wąsy już nosiła). Darren staje się przyczyną zatargu między wampirami a ich bardziej morderczymi przeciwnikami. Starając się przetrwać tę wojnę chłopiec musi też ochronić resztki człowieczeństwa jakie mu pozostały.

Może być całkiem nieźle, bo jak dotąd udało się zgromadzić interesującą i nieco eklektyczną obsadę. W filmie pojawią się między innymi: John C. Reilly, Ken Watanabe, Chris Massoglia (w roli głównej), Ray Stevenson, Jane Krakowski, Salma Hayek, Willem Dafoe…

…i Steven Seagal.

Żartuję.

„Outpost” – recenzja

ImageShack

Kraj: Wielka Brytania
Rok Produkcji: 2008

Reżyseria: Steve Barker
Scenariusz: Rae Brunton

Obsada:

Ray Stevenson
Julian Wadham
Richard Brake
Paul Blair

Sfa(nta)styczne zło nie umiera nigdy… i w sumie bardzo dobrze, bo inaczej nie moglibyśmy cieszyć się tak fajnymi filmami jak „Outpost”, u nas funkcjonujący na DVD jako „Eksperyment SS” (przysięgam, że już drugi raz tej nazwy w tej recenzji nie użyję). „Outpost” to kolejny horror w wojennej otoczce, udanie podążający ścieżkami przetartymi przez „The Bunker” i „Deathwatch”.

ImageShack

Historia jest prosta jak zajęcie Paryża w 1940. Pewien tajemniczy jegomość wynajmuje grupę najemników aby ci ochraniali go podczas przeprowadzania badań terenowych. Jak się później okazuje owe „badania terenowe” to nic innego jak infiltracja starego poniemieckiego bunkra gdzieś w Europie Wschodniej. Hunt, bo tak brzmi nazwisko naukowca, nie mówi oczywiście wszystkiego, co znajduje swoje konsekwencje w późniejszych wydarzeniach… Mówiąc krótko i w uproszczeniu – nasi bohaterowie muszą stanąć oko w oko z nazistami z piekła rodem. Jak zatem widać fabuła do najmocniejszych stron filmu na pewno nie należy i to wcale nie tylko z powodu jej relatywnej prostoty i, rzekłbym, wątłości pewnych założeń. „Outpost” bowiem bazuje na tym samym schemacie co wspomniani wcześniej poprzednicy, a także choćby „R-Point” czy nawet „The Keep” – grupa żołnierzy trafia gdzieś na odludziu na opuszczony bunkier/okopy/zamek, w którym najpierw zaczyna szwankować sprzęt (tu: radio) a potem pojawiają się siły niekoniecznie z tego świata. I chociaż ja nie mam nic przeciwko kolejnym tego typu historiom, chętnie obejrzałbym jeszcze ze dwadzieścia opierających się na takich założeniach produkcji, cieplej jednak przyjmę coś w tej kwestii nowego, oryginalnego. Wszak pole do popisu jest olbrzymie.

ImageShack

No ale koniec narzekań, bo podczas seansu bawiłem się naprawdę nieźle. Mogą podobać się zdjęcia, które są dosyć subtelne i unikające kolorystycznych ekstrawagancji. Od początku odgrywają dużą rolę w budowaniu nastroju. A ten zaiste bywa sugestywny a w porywach niemalże upiorny. Zresztą co tu dużo gadać, zatęchłe klaustrofobiczne pomieszczenia, opuszczone korytarze czy milczące sylwetki majaczące na tle ciemnego lasu sprawdzają się prawie zawsze. A gdy do tego dodamy trochę wyblakłą, ale wciąż ponuro dumną flagę z hackenkreuzem, nieme filmy dokumentalne będące zapisem tajemniczych i okrutnych eksperymentów jakie miały miejsce w bunkrze czy w końcu okutane w esesmańskie uniformy zjawy to… no miłośnik porządnego, B-klasowego, klimatycznego i niesilącego się na jakieś wydumane przekazy kina po prostu musi poczuć się usatysfakcjonowany.

ImageShack

Może słówko o bohaterach. Muszę przyznać, że takiej zgrai zakazanych pysków zebranych w jednym miejscu o jednej porze to dawno nie widziałem. Jeśli znacie „Rzym”, to kojarzycie na pewno Tytusa Pullo. Ja powiem tylko, że wcielający się w jego role Ray Stevenson gra również w „Outpost”, a jego bohater jest…ekhem… najprzystojniejszy z całej ekipy. Także chyba nietrudno sobie wyobrazić jak może wyglądać reszta. Aktorsko jest średnio. Poza wspomnianym Stevensonem, któremu nie można odmówić charyzmy, pozostali aktorzy niczego specjalnego nie pokazują a czasem grają odrobinę zbyt manierycznie. Choć być może wina to tak a nie inaczej zarysowanych postaci, które swoim „rysem psychologicznym” przypominają np. te z „Predatora”. Nie ma to jednak większego znaczenia, ważne że Tytus Pullo mocno trzyma ich w ryzach udowadniając jednocześnie, że z bronią palną radzi sobie równie dobrze jak z mieczem rzymskiego legionisty.

ImageShack

Jak to często w tego typu filmach bywa, szwankują próby wyjaśnienia co, jak i dlaczego. Tutaj także tłumaczenia owe wypadają trochę niedorzecznie i bełkotliwie, ale bądźmy szczerzy – nie to jest najważniejsze. Ja przynajmniej, oglądając sceny cichego marszu upiornych nazistów zacieśniających metaforyczną pętlę wokół karków pozostałych przy życiu bohaterów, zapomniałem o wysiłkach scenarzystów chcących sensownie wybrnąć z tego co sami nawarzyli.

ImageShack

No właśnie… naziści. Co tu dużo mówić, gdyby film poległ na wszystkich innych frontach, właśnie dzięki nim nadal bym go lubił. Abstrahując już od kwestii historyczno-ideologicznych jest coś niesamowitego w połączeniu grozy i nadnaturalności z hitlerowską symboliką. Jak mówi jeden z bohaterów „Ekspe…”, znaczy się „Outpost”: „Co by o nazistach nie mówić, styl to oni mieli.” I ja osobiście życzę sobie aby ów styl prezentowali jak najczęściej… na dużym i małym ekranie.

„Punisher:War Zone” – nowe zdjęcia i klipy

Image Hosted by ImageShack.us

Frank Castle po raz kolejny szturmuje filmowy ekran i mam nadzieję, iż w jego przypadku przysłowie 'do trzech razy sztuka’ przyniesie mu szczęście a także, lub przede wszystkim, właściwy odbiór i upragnione uznanie widowni.

Strzałem w dziesiątkę na pewno jest wybór obsadowy – choć widziałam tylko zwiastuny i klipy promujące film, to uważam iż Ray Stevenson fizycznie sprawdza się w tej roli lepiej niż jego poprzednicy: Dolph Lundgren i Thomas Jane.

Nowy „Punisher” ma być mroczniejszy, zdecydowanie brutalniejszy i bardziej bezkompromisowy niż poprzednie adaptacje, a najbardziej zaskakujący w tym wszystkim jest fakt iż został wyreżyserowany przez kobietę… a podobno to takie 'delikatne’ i 'kruche’ stworzenia… ale nie kiedy mamy do czynienia z byłą mistrzynią Kickboxingu, Lexi Alexander.

Tutaj możecie zobaczyć 15 świeżych fotosów promujących „Punisher:War Zone”, a poniżej zapraszam do obejrzenia dwóch klipów , pierwszy daje mały przedsmak tego z jakim złoczyńca będzie się zmagał nasz Mściciel, drugi rzuca nieco więcej światła na to kim jest Frank Castle.